piątek, 31 stycznia 2014

Okocie - sto lat historii

Opowieść ze stron muzeum w Staciszkach to tylko kilka anegdot, pora zatem na szersze omówienie dziejów Okocia w XIX wieku. Jak to już można było przeczytać, w 1783 roku król Prus Fryderyk Wilhelm nadał dobra Świętojeziory pułkownikowi Mikołajowi Henrykowi Myszkowskiemu de Mirów. Więcej szczegółów o tej linii rodziny Myszkowskich można znaleźć na bardzo ciekawej stronie http://myszkowscy.pl/r61.html.  Po śmierci Mikołaja Myszkowskiego jego dzieci - Frydrych, Ginter, Gustaw i Szarlota -  w 1827 roku zawarły umowę podziału spadku, w tym dóbr świętojeziorskich. W wyniku tego podziału Gustawowi Myszkowskiemu przypadły wsie Okocie, Kurdymokszty, Rymieć i Wersztominy. 
Gustaw był tuż po ślubie z Marią Gabrielą Referowską, wówczas niespełna osiemnastoletnią dziewczyną, córką Xawerego Referowskiego, rejenta w Białej Podlaskiej. Referowski to postać ciekawa, jeden z pierwszych laickich nauczycieli wykształconych na zlecenie Komisji Edukacji Narodowej przez Akademię Krakowską. Ale to temat na inną opowieść. Gustawowi i Marii właśnie narodził się syn, ale przedwczesna śmierć Gustawa zburzyła szczęście rodzine. Młoda wdowa z maleńkim dzieckiem nie chciała sama mieszkać we dworze w Okociu i postanowiła przenieść się do swojej siostry, Heleny z Referowskich Zapiórkiewiczowej, do Suwałk. Helena była żoną rejenta Jana Zapiórkiewicza, właściciela jednej z pierwszych murowanych kamienic w Suwałkach, położonej przy głównej ulicy w pobliżu rynku. Kamienica ta istnieje do dziś i mieści się tam muzeum Marii Konopnickiej, która urodziła się w tym domu w 1841 roku. A więc Maria, z synem współdziedziczka  Okocia i innych dóbr, zamieszkała z rodziną siostry i szwagra.
Tymczasem w 1825 roku osiedlił się w Suwałkach młody prawnik, Aleksander Gutt. Po ukończeniu z wyróżnieniem wydziału prawa na Uniwersytecie Warszawskim w 1822 Aleksander rozglądał się za stałą posadą w Warszawie, ale z powodu niskich uposażeń rozważał nawet powrót do Wilna, skąd pochodził. Po dwóch latach sekretarzowania patronom w Warszawie udało mu się zdobyć stałą pracę - został patronem w wydziale drugim suwalskiego Trybunału Cywilnego. Również jego siostra, Ludwika, po wyjściu za mąż w 1827 r. za kasjera województwa augustowskiego, Ludwika Brekowskiego, zamieszkała w stolicy województwa. Ale Aleksander nie mieszkał z siostrą tylko wynajął mieszkanie w kamienicy Zapiórkiewiczów.
Nie trzeba było długo czekać, miłość Aleksandra  i Mari musiała doprowadzić do ślubu 21 sierpnia 1829 roku. A był to ślub ekumeniczny - Aleksander był ewangelikiem wyznania kalwińskiego, Maria katoliczką. Zanim wybuchło powstanie listopadowe, Maria Gabriela urodziła pierwszą córkę - Marię, a w 1831 roku w Kurdymoksztach urodził się Zygmunt, w 1833 Aleksander Józef junior. W sumie Maria urodziła w tym związku ośmioro dzieci, z których troje zmarło. Zmarł też syn z jej pierwszego małżeństwa.
W 1842 roku małżonkowie przenieśli się do Warszawy, gdzie Aleksander został sędzią w Komisji Rządowej Sprawiedliwości. W tym czasie, to jest do ok. 1852 roku, Okocie dzierżawił brat Marii - Hieronim Referowski. Po śmierci żony w 1846 roku Aleksander nie ożenił się powtórnie, sam wychował dzieci w wierze katolickiej, synów wykształcił, córki dobrze wydał za mąż, pomnożył majątek. Kiedy umarł w grudniu 1862 roku, zgodnie z jego ostatnią wolą ciało pochowano na cmentarzu rodzinnym w "ukochanej wsi Okocie" - jak sam mówił.
Okocie i Trakiany po ojcu odziedziczył najstarszy z synów, Zygmunt, który już od 1859 roku dzierżawił je od ojca. Podczas powstania styczniowego Zygmunt był przez pewien czas cywilnym naczelnikiem województwa augustowskiego, a w krypcie i w kaplicy na cmentarzu w Okociu ukrywał broń, szmuglowaną z Prus dla powstańców. Po zdławieniu powstania Zygmunt nie ukrywał się, nie był prześladowany przez władze. W tym czasie poświęcił się pisarstwu politycznemu, pod pseudonimem Bolesław Świerszcz napisał kilka pamfletów gloryfikujących politykę Napoleona III, nie ukrywał nienawiści do Rosji i caratu.  Jego pisarstwo zostało zauważone przez J.I.Kraszewskiego, co zaowocowało bogatą korespondencją i osobistymi kontaktami z pisarzem. Tym niemniej  w 1869 roku Zygmunt postanowił wyemigrować do Wielkiego Księstwa Poznańskiego i z tego powodu umówił się z najmłodszym bratem, Jerzym, na dzierżawę Okocia i Trakian, jednocześnie odsprzedając mu cały majątek ruchomy za przypadający Jerzemu dział schedy po ojcu. Nie był to dobry czas dla Okocia, kryzys ekonomiczny i koszty emigracji właściciela doprowadziły do wstrzymania spłaty zobowiązań wobec wierzycieli prywatnych i Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego. Doprowadziło to w 1871 roku do długiego procesu i powrotu Zygmunta z zagranicy. 
Problemy te nadszarpnęły najwyraźniej jego zdrowie, bo w styczniu 1882 roku Zygmunt Gutt zmarł w Trakianach. Po ceremoniach pogrzebowych w kościele w Kalwarii, ciało przewieziono do Okocia, gdzie Zygmunt spoczął w grobie rodzinnym obok ojca.
W kwietniu 1882 roku zmarł również drugi syn Aleksandra, Aleksander Józef junior. Jedynym żyjącym synem sędziego Gutta był wtedy Jerzy - mój pradziadek. I to prawdopodobnie on postawił w 1894 roku na cmentarzu w Okociu pomnik, którego resztki możemy oglądać dzisiaj. Jerzy (1836-1899) zmarł w Gostyninie i tam został pochowany. Z wymienionych na tablicy okockiego grobu - Aleksander senior (1800-1862) oraz Zygmunt (1831-1882) na pewno leżą w krypcie pod nagrobkiem, Ferdynand (1798-1871) zmarł w Zurichu i tam został pochowany, Edward (1805?-1861?) prawdopodobnie umarł w Wilnie, a Aleksander Józef junior (1833-1882) w Warszawie, gdzie leży na Starych Powązkach.



piątek, 24 stycznia 2014

Okocie - ziemski raj utracony

Zacznijmy od tego, że z Wilna Aleksander Gutt wyjechał do Warszawy, gdzie w 1824 roku został magistrem prawa, a następnie przeniósł się do Suwałk, gdzie został patronem Trybunału Cywilnego. W Suwałkach zamieszkał w domu rejenta Jana Zapiórkiewicza, którego żona, Helena z Referowskich, miała siostrę, Marię Gabrielę, młodziutką wdowę po Gustawie Myszkowskim, synu właściciela rozległych dóbr Świętojeziory w powiecie Mariampolskim. Wkrótce Aleksander i Maria wzięli ślub, a ze Świętojezior godna część przypadła nowej rodzinie wdowy. Perłą w koronie tych dóbr był majątek Okocie, o którym teraz będę chciał opowiadać...


Informacje, które tu podaję, zaczerpnąłem z litewskiego źródła - z wirtualnego muzeum bitwy pod Staciszkami, jaką stoczyły oddziały Pawła Suzina z wojskiem rosyjskim 29 czerwca 1863 roku. W muzeum tym dużo miejsca poświęcono właśnie Okociu i jego właścicielom. Akuočių kaimas - wieś Okocie na stronie http://statiske.lt/index.php/bendruomene/akuociu-kaimas (od 2016 roku nie istnieje).

Henrikas Rimkus, historyk, polityk Sajudisu, zmarły w 2002 roku, pisał tam tak:

Stuletnie dęby pamiętają jeszcze grafów Guttów

  Król Prus Fryderyk Wilhelm II nadał 3 stycznia 1783 klucz dóbr Świętojeziory Mikołajowi Myszkowskiemu de Mirów, ale od XIX wieku folwarkiem Okocie, należącym do tych dóbr, zarządzali Niemcy Guttowie, mieszkający w dworze niedaleko wzgórza Melnyčios. Zdjęcia kamiennej wieży tego dworu i ogrodu różanego opublikował w 1930 roku  Akiro-Biržio w książce "Alytaus apskritis (Okręg olicki)".
   Według Juozasa Petrauskiego, Guttowie w 1863 roku wspierali uczestników powstania, a na miejscowym cmentarzu ukrywali broń oraz ściganego Idzkowskiego. W 1868 roku zarząd nad majoratem Sereje i puszczą Šilo objął były carski minister wojny Mikołaj Suchozanet, który odmówił Okocianom prawa do wybudowania karczmy pod pretekstem, że jest tam za mało domostw. Wtedy Guttowie zebrali wszystkich okolicznych Niemców i w ciągu kilku tygodni zbudowali dwanaście glinianych chałup. A karczmę ozdobili tablicą namalowaną przez  Idźkowskiego(1).Władanie Guttów zakończyło się w 1894, kiedy to wzniesiono im nagrobek w stylu niemieckim, na którym umieszczono imiona - Ferdynanda, Edwarda, Aleksandra, Zygmunta i Aleksandra juniora. Na nagrobku znajdowały się jeszcze trzy pionowe wsporniki stanowiące cokół z krzyżem czterometrowej wysokości na szczycie. W kamiennej krypcie spoczęły metalowe, platerowane trumny Guttów, a całość otaczało ogrodzenie z kutego żelaznego łańcucha na kamiennych kolumnach. Na uboczu stała kaplica, która już nie istnieje.
Po Guttach majątkiem zarządzali Polacy Świąteccy. W 1902 roku, jak 
wcześniej wspomniano, Michalina  Swiątecka przekazała do kościoła w Metelach obraz świętej Dziewicy Maryi.Najwyraźniej, po parcelacji majątku w 1925 roku Puchas Świątecki sprzedał ośrodek powracającemu ze Stanów Zjednoczonych Johnowi Faustowi, który tutaj znalazł swoją śmierć. Obawiających się zarazy Niemców ostrzegli mieszkańcy wsi Żagary, że od pierwszego dnia wojny ukrywają się we dworze czerwonoarmiejscy czołgiści. Pijani niemieccy motocykliści podjechali blisko dworu, strzelając do ukrywających się, ale nie angażując w walce dział ani karabinów maszynowych. Po potyczce około tuzina zwłok zabrali ze sobą, a co najmniej pół setki Rosjan pochowano w wykopanym rowie. Ciało zastrzelonego Fausta znaleziono i pochowano na cmentarzu przy dworze w Serejach.
  Ponownie dwór był świadkiem horroru 20 października 1945 roku, kiedy partyzanci pod dowództwem Antanasa Gruszkasa bez strat własnych rozproszyli grupę sowieckich aktywistów, część których popełniła samobójstwa. Jedynie "Dainavos", Albert Perminas-Jurininkas, adiutant partyzanckiego sztabu okręgowego, odniósł lekkie obrażenia. W marcu 1952 roku poddał się ostatni partyzant z Okocia, J. Karcziauskas-Audriunas.
W latach powojennych dwór służył jako dom opieki dla starców. Niestety po pożarze nie został odbudowany i uległ całkowitemu i nieodwracalnemu zniszczeniu. 
  W 1970 roku groby Guttów były otwierane i oglądane przez pracowników kołchozu, poszukujących możliwości zwiększenia powierzchni upraw. W wyniku tych działań całkowicie zdemolowano kryptę i groby, porozrzucano szczątki trumien i starano się odzyskać z nich metal. Szczęśliwie dewastację przerwał przewodniczący okręgu serejskiego Pranas Mikelionis, który zarządził ponowny pochówek. Zmieszane szczątki zostały pogrzebane, a grób, chociaż w ograniczonej formie, istnieje nadal. 


A teraz świadectwa okolicznych mieszkańców, którzy przekazali opowieści swoich babek i dziadków, pamiętających czasy XIX wieku (wg Juozas Petrauskas „Seiriju praeities takais“ ("Na starych ścieżkach Sereji"):

  • zanotowano 1975.III.23, Gardziulevičiaus Juozo s. Jurgio, lat 75, zam. we wsi Mockonie, gm. Sereje pow. Łoździeje: 
"Wcześniej dwór w Okociu stał na skraju lasu, jego właścicielami byli Gudas (w rzeczywistości Guttowie), pod lasem były ich groby rodzinne, na jednym z nich widniał napis po polsku "Módl się za nami Święta Maryjo". Później dwór przeniesiono na wzgórze przed drogą z Serej do Meteli. Groby te są teraz zniszczone." 

  • Zanotowano 1975.IV.8, Jono Muliuolio, zam. wieś Mikabalie"  
"Moja babka pochodziła ze wsi Żagary, śpiewała w chórze kościelnym w Serejach, a dziadek brał udział w procesjach i uroczystościach kościelnych. Wiele mi opowiadali o Serejach. Mieszkańcy Żagarów nie byli chłopami pańszczyźnianymi, byli szlachtą. Właścicielem  majątku Okocie był Gutt. Latem, gdy było dużo pracy w polu, której nie byli w stanie podołać chłopi pańszczyźniani, prosił on także okoliczną drobną szlachtę o pomoc w żniwach. Majątek był pięknie zagospodarowany, wysokie drzewa sadu stojące w gęstej mgle, przed dworem duży klomb obsadzony pięknymi kwiatami, pośród kolumn ustawione gliniane donice wypełnione smołą, w którą wetknięto knoty. Po zmroku zapalano te knoty i roztaczał się wtedy wielki blask. Po skończonej pracy Gutt zapraszał tę drobną szlachtę na przyjęcie, częstował owocami, traktował jak równych sobie panów. Stara Guttowa - to była stara Niemka - lubiła głosić przepowiednie. Mówiła, że zanim nastąpi koniec świata, wszyscy ludzie będą Niemcami. Kiedy podczas Wielkiego Postu ogłaszano w kościele zawieszenie postu i można było jeść mięso i pić mleko, dokuczałem babce mówiąc, że proroctwo Guttowej się spełniło, a babka odpowiadała: 'Kto wie, może i mówiła prawdę.'
Majątek Sereje należał do generała, ale generał tam nie mieszkał, więc majątek wydzierżawiano. Najemcy mieszkali we dworze. Właścicielom Okocia i Serej władze ograniczały możliwość budowania karczm. Najemca Serej skarżył się, że nie ma prawa zbudować karczmy, bo w jego majątku jest mniej niż dwanaście zagród. Wtedy Gutt ściągnął niemieckich budowniczych, którzy w ciągu kilku tygodni wybudowali dwanaście domów z gliny, piękniejszych i wygodniejszych niż te stojące dotychczas. Ludzie dziwili się ogromnie, że można budować gliniane domy. Przed karczmą powieszono tablicę, na której namalowany był właściciel majątku Okocie, Gutt, wskazujący jednym palcem najemcę majątku Sereje - Osipowskiego
(2). Tablica ta wkrótce zniknęła."  


W pamięci mieszkańców Guttowie pozostali Niemcami, chociaż ani Aleksandra (ewangelika reformowanego), ani jego synów gospodarujących w Okociu (katolicy), za Niemców uznać nie można. Zagadkowo brzmią wspomnienia o "starej Guttowej", która lubiła przepowiednie. Aleksander owdowiał, gdy jego żona miała 36 lat, i nigdy powtórnie się nie ożenił. Synowie - Zygmunt i Aleksander - zmarli w 1882 roku bezżennie. Tak więc "starą Guttową", która mieszkała w dworze mogłaby być Ludwika z Guttów 1v.Brekowska 2v.Polkowska, zmarła w Wiejsiejach w 1881 roku, która owdowiawszy po drugim mężu mogła prowadzić gospodarstwo bratanków. Mogła to być również Aurora Amalia (ur. 1818 w Gniewie) córka Teodora Natanaela Gutta, stryja Aleksandra seniora. Aurora zwana Amalią prowadziła stryjecznemu bratu gospodarstwo domowe w Warszawie pośmierci jego żony. A po jego śmierci w 1862 roku mogła przenieść się do Okocia.Tym bardziej jest to prawdopodobne, że Zygmunt objął też majątek Trakiany, a Aleksander junior pobliskie Kurdymokszty i Rymieć. Tyle na dzisiaj, ale do tematu Okocia jeszcze wrócimy...
 (1) Prawdopodobnie chodzi o Aleksandra Idźkowskiego (Ićkowskiego), ur. w 1833 r., wójta Dobliszek w 1859 r. i Serej w roku 1862.
 (2) Ksawery Osipowski (ur. 1830), syn Michała Ksawerego (1804-1856) był najemcą Serej po swoim ojcu.



 

środa, 15 stycznia 2014

"O roku ów..." - 1812 rok w Wilnie, akces do konfederacji warszawskiej z podpisem Jerzego Gutta

E. Łopaciński, Akcesy do konfederacji warszawskiej rządu i obywateli Wielkiego Księstwa Litewskiego
Ateneum Wileńskie, R. XI, 1936.

"... aktykacja w księgach ziemskich powiatu wileńskiego za rok 1812 akcesu do konfederacji warszawskiej 1812 roku rządu i obywateli Wielkiego Księstwa Litewskiego;... ogółem podpisane pod tym aktem są 632 osoby; większość przeważająca — to ludzie mało lub zupełnie nieznani na szerszej  widowni świata politycznego — urzędnicy powiatowi niższej kondycji, sędziowie rozmaitych dykasteryj, spora liczba adwokatów i szereg osobistości z niewiadomego środowiska, których tytuły dawno nieaktualne, jak np. budowniczy mozyrski, skarbnik połocki, łowczyc województwa połockiego, dowodzą o ich szlacheckiem pochodzeniu, jak również kilku szambelanów Dworu Polskiego; tem niemniej to dodawanie anachronistycznych tytułów z epoki tak niedawnej niepodległości Polski dowodzi nie zerwanej więzi między dawnemi a nowemi laty, dawnemi a nowemi czasy.
Niektórzy z podpisanych na tym akcesie starają się zapewne nie z chęci karjery, lecz z głębokiej radości, że można jawnie manifestować swe uczucia przywiązania do Ojczyzny — z zapałem wypisać i wyznać swe przekonania lub przeszłość, np. Karol Tymowski dodaje „wysłużony oficer polski", a Felicjan Pomarnacki przypomina, że był sędzią kryminalnym w 1794 roku w Wilnie, gdy sądzono hetmana Kossakowskiego; Onufry Zapaśnik zaznacza, że był komisarzem „ciwilno-porządkowym" powiatu stwołowickiego po uchwaleniu konstytucji 3-go maja. Możnaby wyliczyć masę podobnych szczegółów, zakończę jednak jeszcze ostatnim, najbardziej wzruszającym: ks. Stanisław Ryłło, altarysta świętojerski katedralny wileński, „były artylerji litewskiej bombardjer" (czy to nie ten duchowny, co ustrzelił pułkownika Diejewa w czasie szturmowania przez Rosjan Ostrej Bramy w 1794 roku?). Większa ilość profesorów Uniwersytetu Wileńskiego ze Śniadeckim na czele figuruje pod akcesem, wśród nich nie brak i Pelikana; wątpić należy, czy większość czyniła to szczerze, nawet nie tylko Niemcy i Francuzi, lecz i Polacy — dowodem, jak potem spotykali tak samo, a możę więcej zapalnemi i pompatycznemi mowami wielkiego triumfatora Aleksandra — Anioła, jak teraz niezwyciężonego boga wojny Napoleona. A powód jasny — większość ludzi to oportuniści, łaknący spokoju i kęsa mniej lub więcej omaszczonego chleba i czczący silną władzę, bo ta tylko im to zapewni. Duchowieństwo katolickie podpisywało się z pewnem ociąganiem, jak gdyby umyślnie, pierwsi natomiast z zadziwiającą skwapliwością umieścili swe podpisy przedstawiciele prawosławnego duchowieństwa, oraz b. zrozumiale biskup unicki Adrjan Hołownia. Znamienne są podpisy, jawnie reasekuracyjne na wszelki wypadek, subprzeora wikarjusza karmelitów Wszystkich Świętych oraz zastępcy przełożonego klasztoru karmelitów bosych (nomen—omen) ks. Sicińskiego — z dodatkiem „na zawołanie rządowe", czyt. „za przymusem rządowym". Czy bali się o cudowny obraz Ostrobramskiej Opiekunki, czy tylko o własną skórę, któż to zbada? Jednakże w porównaniu z innemi zakonami wykazali małoduszność. Przedstawiciele duchowieństwa ewangelicko-reformowanego i ewangelicko-augsburskiego figurują również.
Przedstawicieli uczniów Uniwersytetu nie brak, widnieją nazwiska przedstawicieli sztuk pięknych: malarzy Jana Rustema i Daniela oraz architekta Jana Jelskiego, jak również znakomitego bibljografa późniejszego, Adama Jochera—wtedy studenta Uniwersytetu Wileńskiego. Euzebiusz Słowacki i Ferdynand Szpitznagel podpisani jeden obok drugiego przypominają nam w tej chwili uroczystej późniejszą taką samą przyjaźń synów — wielkiego Juljusza i nieszczęśliwego Ludwika. Chociaż nadpisany jakgdyby później, wyłania się podpis Jakóba Towiańskiego (błędnie Jabóka), ojca znanego później „pseudo-proroka" Andrzeja Towiańskiego; jest i jego imiennik Andrzej Towiański b. nędznej pamięci, a nie „pseudo—prorok", gdyż ten miał wtedy lat 14 zaledwie. Głośnych i znanych nazwisk kilkanaście, wiadomych i zapalonych szczerych patrjotów, wierzących ślepo w gwiazdę Napoleona, jako zbawcy Polski i działających w tym duchu od dawna zapomocą wpływów i emisariuszy; — następnie duża ilość mieszczan wileńskich, drobnej szlachty — oficjalistów wielkich panów, urzędników, sędziów, palestry — wszyscy bezwzględnie szczerze życzący zmiany, wyzwolenia ojczyzny, ci ostatni jednakże jeszcze bardziej radykalnych reform społecznych, zniesienia przywilejów stanowych, uwolnienia włościan z poddaństwa, uwłaszczenia etc.; co do duchowieństwa, profesorów i wielu, wielu innych, to ci działali, bo inaczej nie wypadało, bo wszelka władza od Boga pochodzi, lecz farmazoni francuzcy nawet z pozornie pogodzonym z Papieżem—Napoleonem, nie napawali ich ani rozkoszą, ani nadzieją, poza tem obawa przed masonerją i radykalizmem reform społecznych górowała nad pragnieniem niepodległości u większości. Zresztą nastroje społeczeństwa polskiego na Litwie 1812 roku dostatecznie oświetlił wszechstronnie na zasadzie ogromnej ilości materjałów prof. Iwaszkiewicz w swej pracy „Litwa w 1812 roku".
Wypis z księgi wieczystej wileńskiego sądu ziemskiego nr. 15, r. 1812 rej. 15-A, przechowywanej w Archiwum Państwowem w Wilnie. (karty 479/1003, 1008 V.-1020).
Ąktykacja akcesu sejmu warszawskiego z podpisami ziemiaństwa i obyw. X-twa Lit-go. Roku tysiąc ośmset dwanastego m-ca augusta trzeciego dnia.
Przed aktami ziemskiemi p-tu wileńskiego stawiając osobiście wjmć. pan Józef Kossakowski sekretarz jeneralny Komisji Rządu Lit-go akces ten do konfederacji Jeneralnej Królestwa Polskiego obywateli ks-t-wa Lit-go na uroczystym otwarciu aktu tego przytomnych do akt podał w te słowa pisany:
—Akt Konfederacji Generalnej sejmujących w Warszawie stanów Akces do tejże Konfederacji Warszawskiej Rządu i obywateli Wielkiego Ks-t-wa Lit-go.—Działo się w Wilnie w kościele katedralnym dnia czternastego lipca tysiąc ośmset dwunastego roku.—
My Komisja Rządu Tymczasowego w Wielkim Księstwie Litewskim — administracja Departamentu Wileńskiego — duchowieństwo świeckie i zakonne obrządku łacińskiego, grecko-unickiego i wszelkich innych wyznań—Akademja, władze sądowe, marszałek, podprefekt z obywatelami ziemskiemi, prezydent z municypalnością —  wszystkie korporacje i zgromadzenia miasta, zgoła zbór mieszkańców W. Ks. Lit-go dziś w mieście Wilnie przytomnych zebraliśmy się w kościele katedralnym wileńskim w przytomności jaśnie wielmożnych senatorów i posłów od sejmu i konfederacji warszawskiej delegowanych; gdzie wysłuchaliśmy aktu nam przeczytanego i tu wpisanego, zawierającego w sobie to cnotliwe przedsięwzięcie, aby rozerwane Królestwa Polskiego i W. Ks-t -wa Lit-go kraje połączyły się na nowo w jedno polityczne ciało i wróciły do dawnej swej ojczyzny, jej swobód i posiadłości, łącząc wszystkie nasze żądze, usiłowania i sposoby do osiągnienia tak świętego i upragnionego celu w odzyskaniu ojczyzny, w ustaleniu jej bytu, siły i pomyślności, przystępujemy do Związku Konfederacji Warszawskiej i ten akt przystępu, jako braterskie i obywatelskie przymierze, w przybytku i obliczu Boga, używając potężnej i litościwej Jego pomocy, własnemi rękami podpisujemy.
— U tego akcesu podpisy takie—Przy boku J. C. K. Mści teraz zostający Tadeusz Morski, Generał Dywizji przy boku N. C. ... Wincenty Wołyncewicz Sidorowicz Porucznik Wojsk Rosyjskich, Ks. Tomasz Puzyna Koad. Kanon. Wileń. Mateusz Zabłocki Porucznik W. W. Ks-twa Lit-go—Jan Grobicki Adwokat Sądu Gł-go Lit-go — Ks. Michał Jurewicz Kościoła ś-o Jańskiego — Leopold Klotd—Ignacy Dmnchowski—Jan Hurynowicz—Ks. Jan Kanty Chodani Profesor Uniwersytetu Wileń. m. pr.—Ks. Jan Onufry Zawadzki Profesor m. pr. — Jerzy Gutt — Onufry Orłowski Ławnik Sądowy m. Wilna — Konrad Rypiński — Antoni Chludziński Starosta Dziwiniski — Grzegorz Czapski Kapitan regimentu trzeciego JW Mikołaja Czapskiego G. Majora i Kawalera orderu ś-to Stanisława ... 
... —Antoni Żukowski—Jan Sulima Puczyński—Wincenty Chrul—Wincenty Grużewski Sędzia— Karol Bielski Mostowniczy p-tu kobryńskiego — Jan Rychter - Antoni Książę Giedroyć Prezydent Sądu Granicznego — Po podaniu do akt jest takowy akces wespół z podpisami w księgi ziemskie p-tu wileńskiego wpisany. "