wtorek, 1 sierpnia 2017

Przyczynek do sporów o kamienicę Gutta w Wilnie (cd.)

Jakiś czas temu pisałem, że po śmierci Edwarda Gutta dom w Wilnie dostał się w ręce jego bratanka Zygmunta, który zmarnował spadek przez nieszczęśliwe transakcje z hr. Rajnoldem Tyzenhauzem ( http://guttowie.blogspot.com/2013/11/spory-o-kamienice-gutta.html ). Dziś wiem, w jaki sposób to Zygmunt stał się jedynym sukcesorem stryja i dzisiejsza opowieść będzie o spadkobraniu.
Warto tu przypomnieć, że Guttowie nie byli rodziną osób długowiecznych. Dziadek Edwarda, Georg Gottlieb z Brodnicy, żył zaledwie 51 lat. Ojciec, aptekarz Jerzy Teofil, został zamordowany w wieku 69 lat. Ale starsi bracia i siostry Edwarda żyli jeszcze, gdy w końcu 1861 roku beniaminek, zatwardziały kawaler, umarł bezdzietnie, mając zaledwie 55 lat  (Aleksander zmarł w 1862 r., Anna Malinowska w 1863, Ferdynand w 1872 r. a Ludwika Polkowska w 1881 r.).
Tuż przed śmiercią, podczas pobytu u brata Aleksandra i jego syna Zygmunta w Trakianach w lipcu 1861 roku, Edward własnoręcznie spisał testament, w którym uczynił Zygmunta jedynym spadkobiercą. Wspomniałem już, że Edward nie miał żony ani dzieci, ale żyło wtedy czworo jego rodzeństwa, żyły też inne dzieci jego rodzeństwa. Wyraźne, staranne, równe pismo, przypominające pismo z jego listów do domu w czasach misji perskiej, raczej wyklucza fałszerstwo. Ale jakby spodziewając się problemów, testator zastrzega wielokrotnie, że jest w pełni władz fizycznych i umysłowych, nikt na niego nie wywiera nacisku, dokładnie zna skutki spisywanej decyzji i kategorycznie wyraża swoją wolę. Z resztą przeczytajmy sami:


Dla zupełnej pewności, że nikt nie zechce podważać takiego testamentu, na jego odwrocie pozostali synowie Aleksandra - Aleksander junior z kurdymokszt oraz Jerzy bez ziemi - też złożyli deklaracje poparcia dla decyzji stryja, podpisując je własnoręcznie. Poświadczając, że osobiście był obecny przy spisaniu testamentu, Aleksander junior podpisał swoją deklarację data późniejszą o ponad dwa tygodnie! 


W pół roku później stryj już nie żył, a testament został ogłoszony i w Wilnie, i w sądzie w Suwałkach. Co było dalej, wiemy. Ale kto wymyślił tę operację i dlaczego, nadal nie jesteśmy pewni. Według jednej z hipotez pomysł pochodził od sędziego Aleksandra seniora, który wiedząc o zbliżającym się odejściu brata, chciał ułatwić przyszłe postępowanie spadkowe, wcześniej fikcyjnie ograniczając liczbę spadkobierców - przecież i tak wszystko pozostanie w rodzinie - i skłaniając brata do takiego zadysponowania swoim majątkiem. Mogło to również mieć na celu uniknięcie ujawnienia wśród powołanych do spadku emigranta politycznego, jakim był stryj Ferdynand. Zgoda sióstr i szwagra, Mikołaja Malinowskiego, opierała się zapewne na spłaceniu ich roszczeń wcześniej, po śmierci ich ojca Jerzego. 
Dobre chęci Aleksandra jednak obróciły się przeciwko rodzinie. W rok po śmierci Edwarda umarł Aleksander senior, pół roku później zmarła Anna Malinowska. Rozpoczęło się powstanie styczniowe i wystąpiły trudności w komunikacji między Królestwem a Litwą. Zygmunt przystąpił do konspiracji i pośredniczył w zaopatrywaniu powstańców w broń, wskutek czego po powstaniu czasowo wyemigrował do Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Aleksander junior, skompromitowany adresami do cara, przeżywający problemy rodzinne, wycofał się z życia. Jerzy po ślubie z córką prezydenta Suwałk, Ludwiką Ilcewiczówną, wyjechał za chlebem do Rosji - zatrudnił go Lew Tołstoj do obsługi prawnej Jasnej Polany. Hrabia Tyzenhauz, który kupił dom w przeddzień powstania, pieniądze za niego złożył w prykazie, gdzie czekały na powrót podejrzanego o współpracę z rządem powstańczym właściciela z zagranicy. A resztę historii znamy z wcześniejszych notatek ...
http://guttowie.blogspot.com/2013/11/spory-o-kamienice-gutta.html