środa, 12 czerwca 2024

Aptekarze

 „O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju![ ...]/Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju,/A żołnierz rokiem wojny; dotąd lubią starzy/O tobie bajać, dotąd pieśń o tobie marzy” (Księga XI, „Rok 1812”).

Taką tęskną inwokacją rozpoczyna się XI Księga „Pana Tadeusza”, odwołującą się do kolejnego aktu upadku wielkiego państwa Polaków i Litwinów. A tych upadków było już wcześniej kilka, a i później będzie jeszcze wiele. Zatem cofnijmy się do roku, który naprawdę moglibyśmy uważać za ważny, nawet bardziej przełomowy dla Polski niż mickiewiczowsko- napoleoński rok 1812 – do roku 1764. Był to rok wyboru na tron Rzeczpospolitej ostatniego króla, Stanisława Augusta Poniatowskiego. Ale zanim to nastąpiło, w maju, w Warszawie rozpoczął obrady sejm konwokacyjny, który wprowadził szereg reform ustrojowych; uchwalił m.in. powstanie Komisji Skarbowej i Wojskowej, zlikwidował prywatne cła i myta, wprowadzając cło generalne, zniósł liberum veto w głosowaniach dotyczących spraw skarbowych, a także wprowadził zakaz przysięgania przez posłów na instrukcje poselskie. Sejm konwokacyjny powołał też Komisję Skarbową Koronną, której zadaniem była troska o stan skarbu Korony i rozwój gospodarczy. Rozpoczęto więc poważny remont państwa po rządach Wettynów. Elekcja Stanisława Augusta 7 września miała dać stronnictwu reformatorskiemu nadzieję na dalszy pomyślny przebieg tego projektu politycznego.

A w Brodnicy, właśnie ósmego maja 1764 roku, miejscowy kupiec i rajca miejski Georg Gottlieb Gutt poślubił córkę ewangelickiego pastora, owdowiałą po Gottliebie Schulzu Sophię Theodorę z Nałęczów 1.v. Schultz. 



Młoda para nie była już tak bardzo młoda, bo Georg Gutt miesiąc wcześniej skończył 35 lat i jak na ten czas był człowiekiem poważnym i dostatnim. Wkrótce zaczęło przychodzić na świat oczekiwane przez nich potomstwo. Pierwszy syn zmarł wkrótce po urodzeniu w 1765 roku. W 1766 roku przyszedł na świat kolejny syn, ale traktowany jako pierworodny, któremu rodzice nadali zgodnie z rodzinną tradycją  imię po ojcu i dziadku – Georg Gottlieb. Radość z urodzenia pierworodnego niestety nie trwała długo – dziecko zmarło w 1767 roku. Dopiero w 1768 roku na świat przyszła pierwsza córka, która po matce otrzymała imię Sophia Dorothea Heinrietta, później używająca imienia Henrietta. Tym razem dziecko rozwijało się zdrowo.

Lata 1768-1770 dla Brodnicy to czas nieustannych utarczek rady miejskiej z konfederatami barskimi. W monografii na 700-lecie Brodnicy, „Brodnica. Siedem wieków miasta” pod redakcją Jerzego Dygdały, czytamy „Sytuacja zaogniła się w latach 1766-1767, kiedy to Rosja sprzeciwiła się kontynuowaniu reform, a ponadto razem z Prusami zażądała pełnego równouprawnienia tzw. dysydentów (różnowierców). Mogli oni z resztą liczyć na przychylność ze strony Stanisława Augusta. Przejawem tego było m.in. potwierdzenie przez króla 27 VII 1765 r., po pewnym zwlekaniu, przywilejów wyznaniowych Brodnicy. W marcu 1767 r. protestancka szlachta zjechała do Torunia i pod osłoną wojsk rosyjskich zawiązała konfederację dysydencką. Do udziału w niej zaproszono również miasta Prus Królewskich. Brodnica, w której ponownie stanął rosyjski garnizon, nie miała właściwie swobody wyboru. Miejscowi ewangelicy, z burmistrzem M.Donelsonem na czele, nalegali zresztą na przystąpienie do konfederacji, licząc, że to posunięcie zagwarantuje im pełną swohodę religijną i zabezpieczy na przyszłość przed nowymi roszczeniami katolickiego duchowieństwa. Po pewnej zwłoce wszystkie trzy ordynki władz miejskich Brodnicy podjęły 2 V 1767 r. uchwałę o przystąpieniu miasta do konfederacji dysydenckiej. Na zjeździe związku małych miast w Gniewie 25 V 1767 r. podobna decyzJa została zaakceptowana przez większość uczestników. Jedynie 6 mniejszych ośrodków odmówiło przyłączenia się do konfederacji. Sejm delegacyjny z 1767/1768 r. pod bezpośrednim naciskiem Rosji został zmuszony do przyznania polskim różnowiercom pełnego równouprawnienia wyznaniowego i politycznego z katolikami. Doszło wtedy także do zahamowa- nia wszelkich dalej idących przemian ustrojowych. Niemniej jednak królowi udało się przeprowadzić niewielkie modyfikacje w skarbowości i administracji państwa. Sejm ten w zasadzie stworzył małym miastom Prus Królewskich szansę na ponowne zajęcie miejsca w sejmiku generalnym. Większość katolickiej szlachty oburzona otwartą ingerencją Rosji w sprawy polskie gotowa była czynnie wystąpić przeciw obcej dominacji i w obronie zagrożonej, jej zdaniem, wiary. W lutym 1768 r. zawiązano w Barze konfederację, która wkrótce objęła znaczną część ziem Rzeczypospolitej. Powstawały kolejne konfederacje lokalne, m.in. w Wielkopolsce, ziemi dobrzyńskiej i na Mazowszu. Z początkiem 1769 r. konfederaci dobrzyńscy wkroczyli na teren województwa chełmińskiego, próbując skłonić miejscową szlachtę do poparcia ruchu barskiego. Zarządzili jednocześnie pobór rekrutów do swych oddziałów. Brodnica, podobnie jak i inne miasta oraz starostwa, nie dostarczyła żołnierzy, gdyż nie uznawała konfederacji barskiej za legalną władzę. Konfederaci dobrzyńscy 17 lutego 1769 r. zjawili się pod Brodnicą. Część ewangelickich mieszczan próbowała wprawdzie stawiać im opór, ale nie odniosło to skutku. Barszczanie łatwo zajęli miasto, zwłaszcza że stacjonująca tu uprzednio załoga rosyjska została wycofana (przypuszczalnie z początkiem 1768 r.). Konfederaci nałożyli na Brodnicę 9000 złp kontrybucji. Grozili też powieszeniem burmistrza M.Donelsona. W tej sytuacji niektórzy z mieszczan (z Donelsonem na czele) czym prędzej opuścili miasto, szukając schronienia w państwie pruskim, w przygranicznym Biskupcu.”



Sytuacja ta dotknęła też rajcę Gutta i jego rodzinę. Jego żona była znów brzemienna, ale nie zważając na uciążliwości udała się wraz z mężem i dziećmi na kilkumiesięczne wygnanie.

    Wróćmy do monografii: „Skorzystali z tej okazji Prusacy, wysyłając wzdłuż granicy swe patrole. Zawitały one też i do Brodnicy. Tymczasem doszło do znacznego wzmocnienia wojsk rosyjskich w Prusach Królewskich. Rosjanie pojawili się też w okolicach Brodnicy i 5-6 III 1769 r. rozbili pod Szabdą część oddziałów konfederacji dobrzyńskiej. Ponownie wojska carskie podeszły pod Brodnicę 14 IV 1769 r. i zaatakowały stojące pod miastem główne siły tejże konfederacji. Barszczanie bronili się w zabudowaniach zamku i przedzamcza oraz kościoła i klasztoru reformatów, położonych nad Drwęcą na zachodnim skraju Brodnicy. Bitwa skończyła się dotkliwą klęską konfederatów. Podczas walki uległa uszkodzeniu część budynków zamkowych, a także spłonął drewniany jeszcze wówczas klasztor. Rozbicie konfederatów dobrzyńskich nie było bynajmniej równoznaczne z przywróceniem spokoju w okolicach Brodnicy. Konfederacja szybko odbudowała swe siły i w sierpniu 1769 r. jej oddziały ponownie przekroczyły Drwęcę. Skłoniło to część miejscowej szlachty do działania i 30 IX 1769 r. na zjeździe w Pokrzydowie pod Brodnicą zawiązała ona konfederację województwa chełmińskiego. W tym momencie wkroczył jednak do Prus Królewskich silny korpus rosyjski i konfederacja chełmińska praktycznie nie przejawiała żadnej aktywności. Podjazdy konfederatów mazowieckich podchodziły natomiast jeszcze przez dłuższy czas w okolice Brodnicy, nieraz wkraczając do miasta."

"Okres konfederacji barskiej przyniósł Brodnicy nie tylko zniszczenia materialne, ale też wzrost obciążeń finansowych. W latach 1768 - 1770 miasto musiało przeznaczyć na wypłaty gotówki i na zakup żywności dla konfederatów oraz na pokrycie kosztów kwaterunków i przemarszów wojsk rosyjskich znaczącą kwotę 35 560 złp. Trzeba przy tym pamiętać, że działania wojenne utrudniały prowadzenie handlu. Stosunek brodniczan do konfederacji barskiej był zróżnicowany. Mieszczanie ewangeliccy z wrogością odnosili się do konfederatów walczących m.in. o pełną dominację katolicyzmu w państwie. Nie powinno więc dziwić, że gdy w maju 1769 r. jeden z przywódców konfederacji dobrzyńskiej zjawił się osobiście w Brodnicy, to został przez mieszczan wydany Rosjanom. Zupełnie inaczej patrzyła na konfederatów ludność katolicka, która mogła u nich nawet szukać wsparcia przeciw luterańskim elitom miejskim. Faktem jest, że jeszcze z końcem października 1770 r. trzej przywódcy ewangelickiego mieszczaństwa (burmistrz Marcin Donelson, rajca Jerzy Gotlib Gutt i ławnik Daniel Sątopski) przebywali w państwie pruskim i nie chcieli powrócić do Brodnicy z obawy, by katoliccy mieszczanie nie wydali ich konfederatom działającym na sąsiednim Mazowszu.”

               Jak wspomniałem, Zofia Teodora w momencie opuszczenia Brodnicy była brzemienna, a 15 stycznia 1769 roku urodziła kolejnego syna, ponownie pierworodnego. Zgodnie z rodzinnym zwyczajem otrzymał on imię ojca i dziadka – Georg Gottlieb. W związku z czasowym pobytem rodziny za granicą, w Prusach, syn ten został zarejestrowany w Grudziądzu a nie w Brodnicy. To właśnie był mój praprapradziadek, który obrał zawód aptekarza i w połowie ostatniej dekady XVIII wieku osiadł w Wilnie, gdzie założył aptekę, zbudował dom i wychowywał dzieci na Polaków - prawdziwy "Pole aus freier Wahl."

    Kolejny syn Guttów przyszedł na świat jeszcze na wygnaniu, 11 marca 1770 roku, ale zapisany do ksiąg został już w Brodnicy. Jak to się często spotykało w religijnych, niemieckich rodzinach protestanckich, pierwsze imię  - Benjamin - było imieniem biblijnym, natomiast drugie imię - Friedrich - było zapewne nadane na pamiątkę wygnania do Prus, gdyż było to imię króla Fryderyka Wilhelma III, ówczesnego władcy państwa pruskiego. Benjamin Friedrich Gutt zasłuży się w czasach napoleońskich jako organizator policji miejskiej w Brodnicy oraz deputowany na sejm Księstwa Warszawskiego z powiatu Michałowskiego. Zmarł w roku 1812, wiec nie był świadkiem klęski Napoleona w Rosji i powrotu pobitych wojsk francuskich.

               Z kolejnych dzieci Guttów warto wspomnieć jeszcze o urodzonym w 1775 roku  Teodorze Natanaelu, najmłodszym synu, który poszedł w ślady dziadka Nałęcza i został pastorem. Jest to postać barwna i zasłużona, która wymagałaby osobnego potraktowania. Zmarł w 1856 roku w Królestwie Pruskim, jako szanowany uczony pastor i budowniczy kościoła w Gniewie nad Wisłą.

               W tej opowieści zatrzymam się nad losami najstarszej córki Georga Gottlieba i Sophii Theresii – pięknej Henrietty. W 1782 roku poślubiła ona Abrahama Kleina, sekretarza rady miejskiej. Pierwszym ich dzieckiem był syn, George Ludwig, urodzony w lipcu 1785 roku. Georg Ludwig, starszy o 16 lat od swojego wuja Georga Gottlieba Gutta, podążył w jego ślady i został aptekarzem.

               Ostatnim dzieckiem Kleinów był syn, Benjamin Clemens, urodzony 4 listopada 1798 roku. 



    Na chrzcie Benjamina Clemensa świadkami byli między innymi babka Teresa Zofia, wuj Teodor Natanael pastor i kaznodzieja w Michałkach, oraz wuj Benjamin Friedrich. Chrzest miał miejsce w Brodnicy. Na uroczystośrodzinną nie przyjechał wuj Georg Gottlieb z Wilna, ale był usprawiedliwiony, bo właśnie drugiego sierpnia 1798 roku w Wilnie urodziła mu się pierwsza córka, Ludwika Teresa, więc musiał opiekować się swoją rodzina.



Po napoleońskiej nawale Georg Ludwig Klein osiadł w Wiłkomierzu na Litwie – w Cesarstwie Rosyjskim – gdzie był właścicielem apteki. Wiłkomierz jest niewielkim miastem na północ od Wilna, niedaleko miał zatem do domu wujostwa Guttów. Wiem, że utrzymywał z nimi stały kontakt, bo gdy zmarł w 1829 roku, rodzina powierzyła Guttowi prowadzenie sprawy spadkowej Kleina. W 1829 roku w Kuryerze Litewskim Jerzy Gutt zamieścił ogłoszenie o wystawieniu apteki Kleina na sprzedaż.





Sprawa przeciągała się, więc gdy w 1835 roku wuj Jerzy został zamordowany, najmłodszy z braci Kleinów – Benjamin Clemens, który wówczas z rodziną mieszkał w Pasłęku w Królestwie Pruskim, wystąpił do władz pruskich o paszport w celu osobistego wyjazdu do Wiłkomierza, aby móc sprawę spadku doprowadzić do końca. Korespondencja między nim a władzami pruskimi toczyła sie w latach od 1836 do 1842. Niestety nie wiem, jak zakończyło się to przedsięwzięcie. Mogę tylko przypuszczać, że mój prapradziadek, Aleksander Gutt, który był prawnikiem, mógł służyć w tej sprawie pomocą. Za tą hipotezą przemawia jeszcze fakt, że Aleksander w tym czasie uzyskał dokumenty, których twórcą i dostarczycielem mógł być stryj Teodor Natanael, który jako pastor miał wgląd do ksiąg metrykalnych i mógł autoryzować zrobione z nich odpisy. Być może była to przysługa za przysługę w ramach rodziny.