Następny proces sądowy, w którym wystąpili Guttowie, to sprawa o uznanie za pozorne aktów dzierżawy i sprzedaży ruchomości majątku Trakiany na szkodę wierzycieli. Trakiany to piękny majątek, złożony z kilku folwarków, położony w połowie drogi między Suwałkami a Kalwarią Litewską. Jeszcze przed swoją śmiercią w 1862 r. Aleksander Gutt senior przekazał majątek najstarszemu z synów, Zygmuntowi (ZG), ze zobowiązaniem do spłacenia najmłodszego, Jerzego (JG), po śmierci ojca. Po 1864 roku, wskutek zniesienia pańszczyzny i uwłaszczenia chłopów Trakiany przeżywały kryzys ekonomiczny. Pogłębił się on jeszcze wskutek działalności literacko-politycznej właściciela, który zmuszony był zaciągnąć pożyczki zarówno w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim, jak i u indywidualnych wierzycieli. Kiedy w 1867 roku postanowił wskutek wyimaginowanych prześladowań ze strony Murawiewa udać się na emigrację do Prus i do Francji, a wierzyciele naciskali na zwrot pieniędzy, Zygmunt wydzierżawił Trakiany młodszemu bratu i spłacił go ruchomościami oraz ratą dzierżawy. Przy tym kontrakt zawarto tak, by Zygmunt nie stracił kontroli nad majątkiem. Wierzyciele wkrótce odkryli fortel i wystąpili do sądu. W międzyczasie do akcji włączył się Seweryn Niesiołowski (S.N., N., państwo N.), niedoszły teść Zygmunta, mający apetyt na rozległe dobra Guttów. W 1873 Gutt powrócił do Suwałk, by bronić się osobiście u kratek sądowych, a Gazeta Sądowa Warszawska szczegółowo proces opisała. Oto ten raport prasowy.
Gazeta Sądowa Warszawska,
nr 4, rok I, 14(26) kwietnia 1873 r.
Sprawa o symulacyę
aktów.
Od czasu może istnienia Trybunału w Suwałkach nie
było sprawy, któraby w takim stopniu obudziła interes ogólny, jak ta, któréj tu
opis przedstawiamy. Miejscowi dygnitarze, intelligencya, a nawet płeć piękna,
zapełniła obszerną salę tamtejszego przybytku sprawiedliwości w dniu 11 marca,
w którym sprawa ta wprowadzoną była. Nie tyle jednak treść sprawy pobudzała
ogólną ciekawość, ile to, że osobiście miał w niej głos podnieść utalentowany i
wymowny pan Z. G ., będący jedną z głównych stron w téj sprawie.
Z powodu
mnogości tych stron, całe prawie tamtejsze ciało obrończe stanęło u kratek. Ów
pan Z. G., którego wymowa ściągnęła tylu ciekawych, w roku 1866 wydalił się za
granicę. Przed wyjazdem, w kwietniu 1866 roku dobra swoje Trakiany wydzierżawił
na lat 12 bratu swemu J. G., za cenę roczną rs. 4,000 z warunkiem opłacania z
téj summy podatków i innych ciężarów publicznych, oraz procentów dla
wierzycieli hypotecznych. Raty pożyczki Towarzystwa K. Z . miał sam Z. G .
zaspokajać. Jednocześnie, przed tym samym regentem w SuwałkaehZ. G . zeznał
jeszcze dwa akta: jednym sprzedał za rs. 26,000, bratu swemu wszystkie
inwentarze żywe i martwe na gruncie dóbr znajdujące się, oraz sprzęty domowe;—
drugim, przyznał wierzycielom swym summę przeszło 40,000 r. s. z pomieszczeniem
ich na hipotece dóbr z równém pierwszeństwem. Cenę sprzedażną w pierwszym z
tych aktów stanowiła scheda spadkowa po ojcu, należna bratu pana Z. G., a
wynosić mająca r. s . 30,000, z któréj zbywające 4,000 r. s. po| liczone
zostały na cenę dzierżawną za rok pierwszy.
Po pewnym
przeciągu czasu Z. G. znalazł się w W. Księztwie Poznańskiem, gdzie wszedł w
blizkie stosunki z domem państwa N. mieszkających w dobrach Skępem.
Właścicielką tych dóbr była pani N., któréj córkę z pierwszego małżeństwa miał
Z. G . nawet myśl pojąć za żonę. Tymczasem w Trakianach gospodarstwo upadało,
wierzyciele pomieszczeni na pierwszych numerach hypoteki rozpoczęli
subhastacyę: Towarzystwo Kredytowe zagrażało sprzedażą. Coraz to gorsze wieści
dochodziły pana Z. G . bawiącego w domu państwa N; brat nic mu nie przysyłał z
dzierżawy: trzeba było koniecznie złemu zaradzić. Pan N. podjął się zbadać stan
interessów. W końcu 1869 roku, udał się on osobiście do Trakian, uznał
możliwość ratunku, i powziął myśl podźwignięcia interessów wzięciem dóbr w
dzierżawę. Po powrocie w Poznańskie, N. rozpoczął odpowiednie temu zamiarowi
przygotowania. Dla dostarczenia potrzebnego funduszu pani N. na rachunek posagu
swéj córki, a przyszłej żony Z. G., wystawiła weksel na 11,000 talarów, na
zlecenie męża, który indossował go na osobę Z. G ., a ten spieniężywszy go ze
stratą oddał pieniądze panu N.: z tém wszystkiem rokowania z Z. G. w
przedmiocie dzierżawy Trakian nie mogły dojść do stanowczego rezultatu. Z. G.
chciał wysłać do Trakian pana N., jako swego pełnomocnika z pozornym tytułem
dzierżawcy, ułożył nawet w tym duchu na piśmie projekt umowy, lecz N. na to
przystać nie chciał. Przyszło nakoniec z tego powodu dootwartego zerwania
między stronami i nawet Z. G . dom państwa N. opuścił.
W Trakianach
tymczasem szło coraz gorzej. Dotychczasowy dzierżawca J. G., brat właściciela,
nie mógł podołać trudnościom zarządu i nalegał ną. brata o obmyślenie
zaradczych środków. Z. G. zbliżył się więc znowu do N., wystawił mu weksel na
4,000 talarów. Na wiosnę 1870 r. N. udał się znowu do Trakian. Tu jednak ze
strony J. G. zaszły przeszkody, i dopiero w skutek osobistego wpływu brata i
nadesłanego przez tegoż upoważnienia na piśmie, J. G . zgodził się na
odstąpienie na rzecz N. praw swych do dzierżawy Trakian. Udano się do Warszawy,
gdzie w sierpniu 1870 r. przed rejentem K. spisany został akt między stronami.
Na mocy tego aktu J. G . odstąpił panu N. prawo swoje do dzierżawy Trakian na
niewytrzymany przeciąg czasu, i zarazem sprzedał mu pozostałe na gruncie
inwentarze i ruchomości za cenę r. s . 3,600. Cena ta zapłacona została wekslem
Z. G. na 4,000 talarów, o którym wyżéj nadmieniono, a który J. G . przyjął za
gotowiznę. Niedługo wszakże po zawarciu aktu wszczęły się między stronami
niesnaski, z których wyniknął process. J. G . zaskarżył akt z sierpnia 1870 r.,
jako pozorny i bez wyliczenia waluty zdziałany. Sprawa przeszła przez wszystkie
trzy instancye i rozstrzygnięta została na korzyść N., który wykonaną przysięgą
odparł zarzut powyższemu aktowi uczyniony.
W roku zatém
dopiero 1871 rozpoczęły się rządy p. N . w Trakianach. Subhastacya jednak dóbr
ciągnęła się dalej wśród różnych kolei, i odbyło się nawet przygotowawcze przysądzenie
na którém N. postąpił ustanowiony szacunek i złożył nawet vadium w sumie kilku
tysięcy rubli. Tymczasem niżsi wierzyciele, objęci ową ogólną obligacyą, jaką
Z. G. przed opuszczeniem kraju dla nich wystawił, wystąpili przeciwko J. G. i N
. z processem: o uznanie tak pierwszego kontraktu dzierżawnego dóbr Trakiany z
kwietnia 1866 r., jako téż późniejszego aktu odstąpienia z sierpnia 1870 r. za
pozorne i zmownie na szkodę wierzycieli hipotecznych zdziałane, a w najgorszym
razie domagali się ich rozwiązania z powodu niedotrzymania warunków przez
dzierżawców i z winy tychże, wreszcie żądali wyrugowania dzierżawcy N. z
Trakian, pociągnięcia tegoż niepodzielnie z poprzednim dzierżawcą J. G . do
wyrachowania się z ceny dzierżawnej za całą dotychczasową tenutę i
zaprowadzenia administracyi sądowej nad dobrami. Do sprawy téj przypozwani
zostali inni wierzyciele hipoteczni, a między nimi i ci, którzy popierali
subhastacyę, oraz Prokuratorya z tytułu sekwestru rozciągniętego na majątek Z.
G.
W trakcie
tego, w roku 1872, Z. G. wrócił do kraju, uzyskał zniesienie sekwestru, a
interweniując w rozpoczętym przez swych wierzycieli processie, połączył się z
ich żądaniem co do unieważnienia aktów z r. 1866 i 1870, jako pozornych, i
domagał się pociągnięcia N., jako swego pełnomocnika do zdania rachunków z
pobranych dochodów z dóbr Trakiany, oraz z obrotu summy 11,000 talarów. Przy
rozprawie, wierzyciele popierający subhastacyę nie stanęli, J. G . nie miał nic
do nadmienienia przeciwko żądaniom wierzycieli występujących w powództwie i
brata, a Prokuratorya zażądała wyłączenia siebie ze związku sprawy.
Główna zatém
walka stoczona została między wierzycielami występującymi w powództwie i panem
Z. G. właścicielem Trakian z jednej, a panem N. dzierżawcą z drugiej strony.
Obrońca ze strony wierzycieli stawający, opierając się na art. 1166 i 1167 K.
C. F., usiłował przede wszystkim wykazać, że kontrakt dzierżawny z r. 1866 był
pozornie i zmownie na krzywdę wierzycieli zdziałany. Dowód w téj mierze
wyprowadzał głównie ze zbyt nizkiéj w stosunku do wartości dóbr ceny
dzierżawnej, która wedle jego zdania wystarczała zaledwie na opłatę rat
pożyczki Towarzystwa K. Z . i ciężarów publicznych, a w żadnym razie nie mogła
wystarczyć na opłatę procentów od kapitałów hipotecznych, co już samo, w myśl
art. 67 prawa hipotecznego z r. 1818, stanowiło, jak twierdził, nieważność
powyższego kontraktu. Utrzymywał dalej, że dzierżawcy, nie płacąc wierzycielom
hipotecznym procentów, nie wywiązali się z warunków tego kontraktu, którym
obowiązek w tym względzie wyraźnie na nich został włożony, a nie utrzymując
odpowiedniego inwentarza do prowadzenia gospodarstwa, oraz nadwerężając
substancyę dóbr wycinaniem lasu i niszczeniem budowli, poddali rozwiązaniu z
ich winy powyższy kontrakt, chociażby go nawet uważać za rzeczywisty. Dowodził
wreszcie obrońca wierzycieli, że J. G . oraz jego praw nabywca N. stanowią w
prawnym względzie jednę osobę, niepodzielnie zatém odpowiadają za cenę
dzierżawną z całego czasu trwania dzierżawy.
Obrońca pana
Z. G., podzielając w części zasady przez obrońcę wierzycieli przytoczone,
streścił w krótkości stosunki, jakie zachodziły pomiędzy jego klientem a panem
N., a z tych stosunków starał się przekonać, że N. wiedział o pozorności
pierwotnego kontraktu dzierżawnego, oraz aktu kupna i sprzedaży inwentarzy i
ruchomości w Trakianach, że akt z sierpnia 1870 r. zawarł także pozornie i że w
ogólności był tylko pełnomocnikiem Z. G. Sam p. Z . G. w wymownym, chociaż
może zbyt obszernym głosie, dał szczegółowy obraz stosunków, jakie go z domem
państwa N. łączyły, wyjaśnił wszystkie fazy, przez jakie przechodziły rokowania
jego z samym N. w przedmiocie Trakian, odczytał mnóstwo dokumentów i listów
pana N., i z tego wszystkiego usiłował wyprowadzić dowód, iż stał się ofiarą
intrygi mającej na celu zagrabienie jego majątku. Główny nacisk kładł na to, że
N., traktując z nim głównie o dzierżawę Trakian, już tém samém przyznawał
pozorność praw jego brata. Z listów pana N. z Trakian do niego, tak przed aktem
z sierpnia 1870 r., jako też po tym akcie pisanych, wykazywał, iż sam N. uważał
go zawsze jako nieskrępowanego niczém w dyspozycyi dobrami. Najważniejszym zaś
dokumentem był projekt do umowy w lutym 1870 r. przez Z. G. panu N. odczytany,
w którym wyraźnie pozorność dzierżawy jego brata była wyłuszczona, i podług
którego N., w miejsce tegoż, miał wejść do Trakian, jako nominalny dzierżawca,
a w gruncie rzeczy jako tylko pełnomocnik Z. G . Utrzymywał dalej ten ostatni,
że weksel na talarów 4,000, którym N. zapłacił szacunek odstąpionych mu inwentarzy
i ruchomości przez J. G ., wydany został bez żadnej waluty, bo pretensye N.,
które ten weksel miał pokrywać, były z małym bardzo wyjątkiem urojone. Obok
tego twierdził, że N. nie miał żadnych funduszów, za pomocą których mógłby stać
się dzierżawcą Trakian na własną rękę, a jedyny jego fundusz stanowiła
powierzona mu przez Z. G. summa 11,000 talarów z posagu przyszłej tegoż żony,
jakkolwiek projektowane małżeństwo do skutku nie doszło.
Brak miejsca
nie pozwala rozszerzać się nad szczegółami obrony pana Z. G ., obrona ta
jednak, jakkolwiek do samego .końca nie odczytana, ogólne obudziła zajęcie. Pan
N., przez swego obrońcę, w odparciu tak skargi wierzycieli, jako też i skargi
Z. G ., odwoływał się głównie do jawności hipotecznej i dobrej wiary ze swojej
strony. Pierwotny kontrakt dzierżawny, był objawiony w hypotece; nabywając
zatém prawa z tego kontraktu w dobrej wierze, był zupełnie zasłonięty przez
prawo. Występujący w powództwie wierzyciele, nie mieli podług jego zdania
żadnego prawa zaskarżać kontrakt powyższy, gdyż nie pożyczali swych kapitałów
na dobra, a należności ich sam właściciel bez ich wiedzy do wykazu hipotecznego
wprowadził. Wyprowadzane przez Z. G. i jego obrońcę wnioski z listów N. i
innych dokumentów, uważał za mylne, a niektóre wyrażenia, z których możnaby
wyprowadzać wiadomość ze strony N. o pozorności pierwotnego kontraktu
dzierżawnego usprawiedliwiał tém, że były ono omówieniem własnych twierdzeń Z.
G ., o których prawdzie sam N. przekonany nie był. Traktował on bezpośrednio z
Z. G ., jako mającym wpływ na brata, nie myślał jednak stać się pozornym
dzierżawcą, czego dowodem było właśnie odrzucenie przedstawionego mu przez Z. G
. projektu uwag w lutym 1870 r. Akt zatém z sierpnia 1870 r. zawarty został
rzeczywiście a nie pozornie, dowodem czego wykonana w processie z J. G .
przysięga.
Obrońca p. N .
był zdania, że w tym punkcie zaszła powaga rzeczy osądzonej, która wiąże
również i Z. G ., jako stanowiącego tęż sam ą osobę z bratem swym J. G.
Dowodził daléj, że gospodarstwo w Trakianach prowadzone jest jak najlepiej;
zaprzeczył zarzucanych przez wierzycieli czynów naruszenia substancyi dóbr,
zgadzając się na proponowany w tym względzie dowód ze świadków; usprawiedliwiał
kwitami, że zapłaceniem rat pożyczki Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego,
podatków skarbowych i składek gminnych uiścił z przewyżką całkowitą cenę
dzierżawną za czas dzierżawy swojej; a wreszcie powstawał najmocniej przeciwko
zasadzie, jakoby niepodzielnie z J. G. miał odpowiadać za cenę dzierżawną z
całej dotychczasowej tenuty.
Trybunał, wyrokiem następnego dnia ogłoszonym,
podzielając po większej części zasady w obronie p. N. przytoczone, wierzycieli
i pana Z. G . z żądaniem uznania pozorności aktów z kwietnia 1866 i z sierpnia
1870 r., oraz z żądaniem rozwiązania tychże z powodu niedotrzymania warunków,
niemniej ze wszystkiemi dalszemi żądaniami będącemi następstwem powyższych
żądań oddalił. Uznał jedynie, że jeśli udowodnioném zostanie, iż p. N .
prowadzi źle gospodarstwo, nie utrzymuje odpowiedniego inwentarza, oraz niszczy
substancyę dóbr, kontrakt dzierżawy ulegnie rozwiązaniu z jego winy, a w celu
sprawdzenia powyższych czynów przepisał badanie świadków.
***
Gazeta Sądowa
Warszawska, nr 10, rok I, 19 maja (7
czerwca) 1873 r.
(Artykuł nadesłany).
Uzupełnienie
sprawozdania zamieszczonego w Nr. 4 Gazety Sądowej (st. 29 i 30) co do sprawy o
symulacye aktów.
Sprawa wierzycieli hypotecznych dóbr Trakiany
przeciw Sewerynowi Niesiołowskiemu. W pomienioném sprawozdaniu zamilczano o
niektórych faktach i ważniejszych podstawach obrony wierzycieli, przez co nie
może być jasnego poglądu na sprawę, i niemożna ocenić właściwie zasadności lub
bezzasadności powództwa wierzycieli; wypada je zatém uwydatnić i treściwie
uzupełnić, a mianowicie:
1.
Głównie z akcyą występują wierzyciele, zagrożeni utratą swych kapitałów około
50,000 rsr. Z. G. wspiera tylko ich akcyą dowodami jakie ma w ręku.
2.
Wzmiankowano w sprawozdaniu: ,,że N. powziął myśl podźwignięcia interesów
Trakian, wzięciem dóbr w dzierżawę. Pytanie, jeżeli dla N. miał pozostać ten
sam kontrakt, i ta sama cena, co mogło to pomódz Trakianom; owszem jeszcze
gorzéj dla właściciela i wierzycieli, jak to widzimy dzisiaj.
3.
Wzmiankuje się tamże o stratach z weksla na 11000 tal.; straty zaś te są
urojone, jak to szczegółowo w głosie Z. G. wykazano.
4.
Opuszczony w sprawozdaniu bardzo ważny fakt, że J. G. krótko przed kontraktem z
r. 1870 ożenił się — że w chwili tego kontraktu były już pełne stodoły i zboża
na 15,000 rsr. gotowego i usiewy oziemine zaprowadzone, a to wszystko J. oddał
za weksel bez wartości.
5.
Opuszczony także fakt, że było dziecko, i P. K. bez wiadomości Z. G. poszła za
mąż,—i że po powrocie Z. G. z zagranicy, N. wpisał się do komparycyi
subhastujących, i nawet przy przygotowawczém przysądzeniu złożył vadyum na imię
żony, co się zwykle nigdy nie praktykuje.
6. Że przeciwko N. toczy się sprawa karna.
Obrona
zaś wierzycieli nie polegała głównie na nizkości ceny dzierżawnej, ale na
następujących opierała się zasadach:
a) Że
wedle jurysprudencyi, symulacya udawadnia się domniemaniami, a okoliczności z
których wyprowadzić można te domniemania, są takie:
Co do kontraktu z r. 1866.
1. Że
zrobiony był w sam dzień wyemigrowania Z. G. -widocznie dla zasłonienia się od
konfiskaty i wierzycieli przez lat 12.
2. Że zdziałany między rodzonemi braćmi.
3. Że
sama osnowa aktu wykazuje, iż na prędce był uplanowany i ułożony, bez zwykłych
warunków rzeczywistych dzierżaw długoletnich, tak dużego majątku.
4. Że
jednocześnie zeznał akt wyprzedania się, również na imię brata, wszystkiego,
prawie do koszuli, na 26,000 rsr. nie wziąwszy ani grosza, w chwili gdy
wychodził już zagranicę, i nic z tego wszystkiego nie sprzedawszy innej osobie
za gotowiznę.
5. Nizka
cena dzierżawna, w stosunku wartości dóbr, skoro same towarzystwo daje pożyczkę
pierwszą, na nie 33,000 rsr.
a zatém -widocznie że tylko pozornie robiono, i brat
brata ustanowił plenipotentem.
Co do kontraktu z r. 1870.
6. Że Z.
G. połączył się z domem ST. tak samo związkami krwi, był przyszłym zięciem i
ojcem dziecka, przeto postanowiono firmę J., który solidarnie przyjął na siebie
długi brata, i był szukany przez wierzycieli, przepisać na P. N. aby im
przeszkodzić egzekucyą, i jak się wyraził szarpanie Trakian.
7. Że sam
N. nie przeczy, iż przed zawarciem kontraktu z r. 1870, wiedział od Z. G. o
pozorności praw J. i że J. był tylko jego plenipotentem, a tém samém: dobrą
wiarą i jawnością hypoteczną, jaką prawo wymaga, zasłaniać się nie może.
8. Że
gdyby nie te stosunki familijne i ślepe posłuszeństwo woli brata, J. zaraz po
ożenieniu się nie oddałby pełne stodoły i najdrobniejsze nawet rzeczy, za
świstek papieru bez żadnej wartości, jakim był weksel emigranta, nie
pozostawiwszy sobie nawet jednego folwarku, choćby na chwilowe mieszkanie z
żoną, któryż człowiek rozsądny przypuści aby to było na seryo, i prawdziwie
robione. Taką łaskę, przyjąć Trakiany ze wszystkiém, nie dawszy prawie nic, ani
jednemu, ani drugiemu, do rąk, toby łatwo można było dostać u krajowca, i
jeszcze jakie 10,000 rsr. do ręki można było wtedy, i dziś jeszcze dostać
czyste odstępne za taki kontrakt, i nie potrzebowali sprowadzać dzierżawcę z
zagranicy.
9. Że N.
taił się z kontraktem, robił go o mil kilkadziesiąt w Warszawie, mając tylko 4
mile do księgi hypotecznćj do Suwałk—obawiał się Suwałk, boby ostrzeżono J. aby
zbyt mu niedowierzał.
10. Że
sam N. w sprawach z J. w Sądzie Appel. i w Senacie mówił: że w kontrakcie z r.
1870 ma tylko Zabezpieczenie swoich funduszów, i chętnie się go zrzecze, jeżeli
te forszusa mu zwrócą.
11. Że to
co było w zarodzie, w związku pozorne; (kontrakt z r. 1866) nie mogło się
zamienić następnie na rzeczywistość przez nową umowę z właścicielem za granicą,
i o majątek będący pod sekwestrem, — co przyznaje N. w rocie przysięgi, którą
teraz sobie normował.
Daléj dowodzili
wierzyciele:
12. Że
kontrakta długoletnie, jako przynoszące widoczną szkodę wierzycielom przy
subhastacyi, z art. 1167 ulegają unieważnieniu; któż bowiem zapłaci co Trakiany
istotnie warte, jeżeli on za 4,000 rsr. będzie jeszcze 6 lat je trzymać.
13. Że
prawo skarżenia zmównych działań dłużnika i szkodliwych, służy wszystkim
wierzycielom nietylko hypotecznym, dawniejszym, ale i prywatnym, témbardziéj,
że to są długi rzeczywiste, i wcześniejsze, hypotekowane nawet -w księdze,
wcześniéj od kontraktu z r. 1866.
W poparciu pozorności,
powoływali się na szereg listów N. co do własnoręczności przyznanych, których
kolej i związek między sobą z czasu przed i po kontrakcie, ze względu na znane
stosunki i stanowiska osób, rozmyślne wystrzeganie się, i pisanie
dwuznacznikami, jest dowód że N. wiedział o pozorności praw J. i że szło tylko
o przepisanie firmy J. na N. dla zasłonięcia tego ostatniego od poszukiwań
wierzycieli, którym solidarnie poręczył za brata swego Z. G. przyszłego zięcia
N.
Daléj w odpowiedzi na
obronę N. przytoczyli:
14. Ze tu
nie ma powagi rzeczy osądzonej, bo wierzyciele do sprawy N. z J. nie wchodzili,
o niej nie wiedzieli, —i tamta sprawa nie była na innych podstawach, słowem że
tu nie zachodzą warunki wymagane art. 1351 do poczytania powagi rzeczy
osądzonej,-nie było tu potrzeby opozycyi 3-go, bo tu jest główna skarga i
przeciwko J. i przeciwko N. et Comp. o zmową na szkodę wierzycieli i symulacyą.
15. Że
sam Senat w oddzielnéj sprawie subhastacyjnéj oddalił żądanie N. który chciał:
aby wykreślić z warunków licytacyjnych, pozostawioną nabywcy dóbr możność
skarżenia kontraktu N. — jakowa możność odnosi się właśnie do zarzutu
pozorności,—okolicz- ności bowiem później nastąpić mogące, jak np.
nieutrzymywanie inwentarzy i t. p., jest przecież i bez tego ogólną z prawa
zasadą skarżenia dla każdego właściciela.
16. Następnie przedstawili wierzyciele, posiłkowo:
że N.
nawet warunków i tych pozornych kontraktów nie wykonał, bo ani J. ani on nie
zapłacili i téj pozornej ceny, że pod tym względem N. stanowi jedną osobę z J.
G. pomimo późniejszego objęcia dóbr,—bo wedle teoryi N. iż on tylko za swój
czas odpowiada, każdy niewypłatny dzierżawca, cedowałby z końcem roku swoje
prawa drugiemu, drugi trzeciemu i t. d. a dzierżawa miałaby przepaść? co być
nie może.
Pan N. nie był w tym
razie nabywcą jakiego długu, wierzytelności hypotecznéj, ale tylko
cessyonaryuszem prawa dzierżawy objawionego hypotecznie, ale zawisłego od
wykonania warunków nieodłącznych od tego prawa; nabywa i obowiązki, — nie ma
zwyczaju i obowiązku z prawa aby właściciel dóbr co rok zeległość dzierżawną
hypotekował na prawie dzierżawy swego dzierżawcy w dziale III, by następny
dzierżawca nie mógł się zasłaniać niewiadomością o zaległości dzierżawy—wiadomo
zaś, że niepłacenie dzierżawy skutkuje rozwiązanie tego prawa.
N. korzystał już ze
zbiorów z usiewów z r. 1870/71, zatém ewentualnie z dzierżawy za 4 lata t. j. z
16,000 rsr. powinien się wyliczyć, kwity zaś jego takiej cyfry nie
przedstawiają— składa kwity jeszcze zr. 1869 t. j. z czasu kiedy nawet nie był
jeszcze dzierżawcą.
Ewentualnie
przedstawiono:
że źle gospodarzy, nie ma
dotąd inwentarza, ile potrzeba na Trakiany, ile było wedle specyfikacyi w r.
1866, dowodem czego jest teraźniejszy akt zajęcia, — nie reperuje budowli,
—zniszczył las i t. p.
Trybunał wedle nabywców,
rozdzielił zasady wierzycieli i zasady Z. G. — co do zasad Z. G. mówi, że już
pokrył te zarzuty, chociażby N. wiedział o pozorności kontraktu z r. 1866,— zaś
co do wierzycieli uważał, że oni dowodami będącemi w ręku Gutta posługiwać się
nie mogą, uznał nieistniejącą tu powagę rzeczy osądzonej, i w tym punkcie
zarzuconéj symulacyi akcyą wierzycieli wprost oddalił.
To wywołało właśnie
appellacyą wierzycieli, sprawa wkrótce będzie w sądzie apell., aby przed subhastacyą
wiadomém było, czy jest kontrakt lub nie? a wierzyciele, czy sprawiedliwość
prawa zdolna ochronić ich od skutków tak widocznej zmównéj symulacyi.
Tobołowski, Jeden z wierzycieli
hypotecznych dóbr Trakiany.
Gazeta Sądowa
Warszawska, nr 17, rok I, 14(26) lipca
1873 r.
Sprawa wierzycieli dóbr Trakiany, Zygmunta i Jerzego G. przeciwko
Sewerynowi N....
któréj opis, w ówczesnym
jéj stanie, podaliśmy w nrze 4-ym Gazety Sądowej, wprowadzaną była w Sądzie
Apellacyjnym w dniu 3 (15) lipca r. b. i czterech dniach następnych, wyrok zaś
ogłoszony w niéj został w dniu 9 (21) t. m. i r. Sąd Apellacyjny wyrok
Trybunału Cywilnego w Suwałkach w dniach 27 i 28 lutego (11 i 12 marca) 1873
r., wydany uchylił, dwa akta urzędowe przed rejentem Busockim w Suwałkach w
dniu 12 (24) kwietnia 1866 r. pomiędzy Zygmuntem G. a Jerzym G. zawarte,
pierwszy obejmujący w sobie kontrakt o dwunastoletnią dzierżawę dóbr Trakiany,
drugi kontrakt kupna i sprzedaży ruchomości i inwentarzy na gruncie tych dóbr
znajdujących się, jak niemniej akt w dniu 1 (13) sierpnia 1870 r. przed
rejentem Kulikowskim w Warszawie zawarty, z mocy którego Seweryn N. nabył od
Jerzego G. prawa z obu powyżej wymienionych kontraktów wypływające, za pozorne
i nieszkodzące prawom wierzycieli dóbr Trakiany uznał; w następstwie tego
exmissyę Seweryna N. z dóbr Trakiany nakazał; tegoż do zwrotu, komu należy,
ruchomości i inwentarzy pozornie nabytych zobowiązał; wreszcie administracyę
dóbr Trakiany postanowił, i administratorem jednego z wierzycieli rzeczonych dóbr
zamianował, opatrując wyrok swój w tym tylko ostatnim punkcie rygorem
tymczasowej egzekucyi za kaucyą.
Prawdopodobnie sprawa ta
poddaną zostanie wkrótce pod rozpoznanie Rządzącego Senatu: nie omieszkamy
podać czytelnikom naszym wiadomości o jéj ostatecznym wypadku.
Niestety, nie podano. Domyślamy się, że wierzyciele wygrali. A Zygmunt Gutt zmarł w wydzielonym mu folwarku Zygmuntowo w styczniu 1882 roku. Jerzy, który wyszedł na tej transakcji jak najgorzej, po procesie wyjechał z żoną i synkiem - moim dziadkiem- do Rosji, gdzie był przez szereg lat plenipotentem w dobrach hr. Lwa Tołstoja w Bogoduchowie. Tam też urodziły się siostry mojego dziadka. Ale do tej młodocianej trójki jeszcze wrócimy, bo byli oni bohaterami i głównymi aktorami następnego procesu - o spadek po ciotce Marii.
Na mapie z epoki.
Na dzisiejszej mapie - Trakienaj, Zigmantavas.
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń