wtorek, 16 grudnia 2014

Świerszcz u kratek, czyli sprawa o Trakiany

Następny proces sądowy, w którym wystąpili Guttowie, to sprawa o uznanie za pozorne aktów dzierżawy i sprzedaży ruchomości majątku Trakiany na szkodę wierzycieli. Trakiany to piękny majątek, złożony z kilku folwarków, położony w połowie drogi między Suwałkami a Kalwarią Litewską. Jeszcze przed swoją śmiercią w 1862 r. Aleksander Gutt senior przekazał majątek najstarszemu z synów, Zygmuntowi (ZG), ze zobowiązaniem do spłacenia najmłodszego, Jerzego (JG), po śmierci ojca. Po 1864 roku, wskutek zniesienia pańszczyzny i uwłaszczenia chłopów Trakiany przeżywały kryzys ekonomiczny. Pogłębił się on jeszcze wskutek działalności literacko-politycznej właściciela, który zmuszony był zaciągnąć pożyczki zarówno w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim, jak i u indywidualnych wierzycieli. Kiedy w 1867 roku postanowił wskutek wyimaginowanych prześladowań ze strony Murawiewa udać się na emigrację do Prus i do Francji, a wierzyciele naciskali na zwrot pieniędzy, Zygmunt wydzierżawił Trakiany młodszemu bratu i spłacił go ruchomościami oraz ratą dzierżawy. Przy tym kontrakt zawarto tak, by Zygmunt nie stracił kontroli nad majątkiem. Wierzyciele wkrótce odkryli fortel i wystąpili do sądu. W międzyczasie do akcji włączył się Seweryn Niesiołowski (S.N., N., państwo N.), niedoszły teść Zygmunta, mający apetyt na rozległe dobra Guttów. W 1873 Gutt powrócił do Suwałk, by bronić się osobiście u kratek sądowych, a Gazeta Sądowa Warszawska szczegółowo proces opisała. Oto ten raport prasowy.
Gazeta Sądowa Warszawska,  nr 4, rok I, 14(26) kwietnia 1873 r.
 
Sprawa o symulacyę aktów.
Od czasu może istnienia Trybunału w Suwałkach nie było sprawy, któraby w takim stopniu obudziła interes ogólny, jak ta, któréj tu opis przedstawiamy. Miejscowi dygnitarze, intelligencya, a nawet płeć piękna, zapełniła obszerną salę tamtejszego przybytku sprawiedliwości w dniu 11 marca, w którym sprawa ta wprowadzoną była. Nie tyle jednak treść sprawy pobudzała ogólną ciekawość, ile to, że osobiście miał w niej głos podnieść utalentowany i wymowny pan Z. G ., będący jedną z głównych stron w téj sprawie.
Z powodu mnogości tych stron, całe prawie tamtejsze ciało obrończe stanęło u kratek. Ów pan Z. G., którego wymowa ściągnęła tylu ciekawych, w roku 1866 wydalił się za granicę. Przed wyjazdem, w kwietniu 1866 roku dobra swoje Trakiany wydzierżawił na lat 12 bratu swemu J. G., za cenę roczną rs. 4,000 z warunkiem opłacania z téj summy podatków i innych ciężarów publicznych, oraz procentów dla wierzycieli hypotecznych. Raty pożyczki Towarzystwa K. Z . miał sam Z. G . zaspokajać. Jednocześnie, przed tym samym regentem w SuwałkaehZ. G . zeznał jeszcze dwa akta: jednym sprzedał za rs. 26,000, bratu swemu wszystkie inwentarze żywe i martwe na gruncie dóbr znajdujące się, oraz sprzęty domowe;— drugim, przyznał wierzycielom swym summę przeszło 40,000 r. s. z pomieszczeniem ich na hipotece dóbr z równém pierwszeństwem. Cenę sprzedażną w pierwszym z tych aktów stanowiła scheda spadkowa po ojcu, należna bratu pana Z. G., a wynosić mająca r. s . 30,000, z któréj zbywające 4,000 r. s. po| liczone zostały na cenę dzierżawną za rok pierwszy.
Po pewnym przeciągu czasu Z. G. znalazł się w W. Księztwie Poznańskiem, gdzie wszedł w blizkie stosunki z domem państwa N. mieszkających w dobrach Skępem. Właścicielką tych dóbr była pani N., któréj córkę z pierwszego małżeństwa miał Z. G . nawet myśl pojąć za żonę. Tymczasem w Trakianach gospodarstwo upadało, wierzyciele pomieszczeni na pierwszych numerach hypoteki rozpoczęli subhastacyę: Towarzystwo Kredytowe zagrażało sprzedażą. Coraz to gorsze wieści dochodziły pana Z. G . bawiącego w domu państwa N; brat nic mu nie przysyłał z dzierżawy: trzeba było koniecznie złemu zaradzić. Pan N. podjął się zbadać stan interessów. W końcu 1869 roku, udał się on osobiście do Trakian, uznał możliwość ratunku, i powziął myśl podźwignięcia interessów wzięciem dóbr w dzierżawę. Po powrocie w Poznańskie, N. rozpoczął odpowiednie temu zamiarowi przygotowania. Dla dostarczenia potrzebnego funduszu pani N. na rachunek posagu swéj córki, a przyszłej żony Z. G., wystawiła weksel na 11,000 talarów, na zlecenie męża, który indossował go na osobę Z. G ., a ten spieniężywszy go ze stratą oddał pieniądze panu N.: z tém wszystkiem rokowania z Z. G. w przedmiocie dzierżawy Trakian nie mogły dojść do stanowczego rezultatu. Z. G. chciał wysłać do Trakian pana N., jako swego pełnomocnika z pozornym tytułem dzierżawcy, ułożył nawet w tym duchu na piśmie projekt umowy, lecz N. na to przystać nie chciał. Przyszło nakoniec z tego powodu dootwartego zerwania między stronami i nawet Z. G . dom państwa N. opuścił.
W Trakianach tymczasem szło coraz gorzej. Dotychczasowy dzierżawca J. G., brat właściciela, nie mógł podołać trudnościom zarządu i nalegał ną. brata o obmyślenie zaradczych środków. Z. G. zbliżył się więc znowu do N., wystawił mu weksel na 4,000 talarów. Na wiosnę 1870 r. N. udał się znowu do Trakian. Tu jednak ze strony J. G. zaszły przeszkody, i dopiero w skutek osobistego wpływu brata i nadesłanego przez tegoż upoważnienia na piśmie, J. G . zgodził się na odstąpienie na rzecz N. praw swych do dzierżawy Trakian. Udano się do Warszawy, gdzie w sierpniu 1870 r. przed rejentem K. spisany został akt między stronami. Na mocy tego aktu J. G . odstąpił panu N. prawo swoje do dzierżawy Trakian na niewytrzymany przeciąg czasu, i zarazem sprzedał mu pozostałe na gruncie inwentarze i ruchomości za cenę r. s . 3,600. Cena ta zapłacona została wekslem Z. G. na 4,000 talarów, o którym wyżéj nadmieniono, a który J. G . przyjął za gotowiznę. Niedługo wszakże po zawarciu aktu wszczęły się między stronami niesnaski, z których wyniknął process. J. G . zaskarżył akt z sierpnia 1870 r., jako pozorny i bez wyliczenia waluty zdziałany. Sprawa przeszła przez wszystkie trzy instancye i rozstrzygnięta została na korzyść N., który wykonaną przysięgą odparł zarzut powyższemu aktowi uczyniony.
W roku zatém dopiero 1871 rozpoczęły się rządy p. N . w Trakianach. Subhastacya jednak dóbr ciągnęła się dalej wśród różnych kolei, i odbyło się nawet przygotowawcze przysądzenie na którém N. postąpił ustanowiony szacunek i złożył nawet vadium w sumie kilku tysięcy rubli. Tymczasem niżsi wierzyciele, objęci ową ogólną obligacyą, jaką Z. G. przed opuszczeniem kraju dla nich wystawił, wystąpili przeciwko J. G. i N . z processem: o uznanie tak pierwszego kontraktu dzierżawnego dóbr Trakiany z kwietnia 1866 r., jako téż późniejszego aktu odstąpienia z sierpnia 1870 r. za pozorne i zmownie na szkodę wierzycieli hipotecznych zdziałane, a w najgorszym razie domagali się ich rozwiązania z powodu niedotrzymania warunków przez dzierżawców i z winy tychże, wreszcie żądali wyrugowania dzierżawcy N. z Trakian, pociągnięcia tegoż niepodzielnie z poprzednim dzierżawcą J. G . do wyrachowania się z ceny dzierżawnej za całą dotychczasową tenutę i zaprowadzenia administracyi sądowej nad dobrami. Do sprawy téj przypozwani zostali inni wierzyciele hipoteczni, a między nimi i ci, którzy popierali subhastacyę, oraz Prokuratorya z tytułu sekwestru rozciągniętego na majątek Z. G.
W trakcie tego, w roku 1872, Z. G. wrócił do kraju, uzyskał zniesienie sekwestru, a interweniując w rozpoczętym przez swych wierzycieli processie, połączył się z ich żądaniem co do unieważnienia aktów z r. 1866 i 1870, jako pozornych, i domagał się pociągnięcia N., jako swego pełnomocnika do zdania rachunków z pobranych dochodów z dóbr Trakiany, oraz z obrotu summy 11,000 talarów. Przy rozprawie, wierzyciele popierający subhastacyę nie stanęli, J. G . nie miał nic do nadmienienia przeciwko żądaniom wierzycieli występujących w powództwie i brata, a Prokuratorya zażądała wyłączenia siebie ze związku sprawy.
Główna zatém walka stoczona została między wierzycielami występującymi w powództwie i panem Z. G. właścicielem Trakian z jednej, a panem N. dzierżawcą z drugiej strony. Obrońca ze strony wierzycieli stawający, opierając się na art. 1166 i 1167 K. C. F., usiłował przede wszystkim wykazać, że kontrakt dzierżawny z r. 1866 był pozornie i zmownie na krzywdę wierzycieli zdziałany. Dowód w téj mierze wyprowadzał głównie ze zbyt nizkiéj w stosunku do wartości dóbr ceny dzierżawnej, która wedle jego zdania wystarczała zaledwie na opłatę rat pożyczki Towarzystwa K. Z . i ciężarów publicznych, a w żadnym razie nie mogła wystarczyć na opłatę procentów od kapitałów hipotecznych, co już samo, w myśl art. 67 prawa hipotecznego z r. 1818, stanowiło, jak twierdził, nieważność powyższego kontraktu. Utrzymywał dalej, że dzierżawcy, nie płacąc wierzycielom hipotecznym procentów, nie wywiązali się z warunków tego kontraktu, którym obowiązek w tym względzie wyraźnie na nich został włożony, a nie utrzymując odpowiedniego inwentarza do prowadzenia gospodarstwa, oraz nadwerężając substancyę dóbr wycinaniem lasu i niszczeniem budowli, poddali rozwiązaniu z ich winy powyższy kontrakt, chociażby go nawet uważać za rzeczywisty. Dowodził wreszcie obrońca wierzycieli, że J. G . oraz jego praw nabywca N. stanowią w prawnym względzie jednę osobę, niepodzielnie zatém odpowiadają za cenę dzierżawną z całego czasu trwania dzierżawy.
Obrońca pana Z. G., podzielając w części zasady przez obrońcę wierzycieli przytoczone, streścił w krótkości stosunki, jakie zachodziły pomiędzy jego klientem a panem N., a z tych stosunków starał się przekonać, że N. wiedział o pozorności pierwotnego kontraktu dzierżawnego, oraz aktu kupna i sprzedaży inwentarzy i ruchomości w Trakianach, że akt z sierpnia 1870 r. zawarł także pozornie i że w ogólności był tylko pełnomocnikiem Z. G. Sam p. Z . G. w wymownym, chociaż może zbyt obszernym głosie, dał szczegółowy obraz stosunków, jakie go z domem państwa N. łączyły, wyjaśnił wszystkie fazy, przez jakie przechodziły rokowania jego z samym N. w przedmiocie Trakian, odczytał mnóstwo dokumentów i listów pana N., i z tego wszystkiego usiłował wyprowadzić dowód, iż stał się ofiarą intrygi mającej na celu zagrabienie jego majątku. Główny nacisk kładł na to, że N., traktując z nim głównie o dzierżawę Trakian, już tém samém przyznawał pozorność praw jego brata. Z listów pana N. z Trakian do niego, tak przed aktem z sierpnia 1870 r., jako też po tym akcie pisanych, wykazywał, iż sam N. uważał go zawsze jako nieskrępowanego niczém w dyspozycyi dobrami. Najważniejszym zaś dokumentem był projekt do umowy w lutym 1870 r. przez Z. G. panu N. odczytany, w którym wyraźnie pozorność dzierżawy jego brata była wyłuszczona, i podług którego N., w miejsce tegoż, miał wejść do Trakian, jako nominalny dzierżawca, a w gruncie rzeczy jako tylko pełnomocnik Z. G . Utrzymywał dalej ten ostatni, że weksel na talarów 4,000, którym N. zapłacił szacunek odstąpionych mu inwentarzy i ruchomości przez J. G ., wydany został bez żadnej waluty, bo pretensye N., które ten weksel miał pokrywać, były z małym bardzo wyjątkiem urojone. Obok tego twierdził, że N. nie miał żadnych funduszów, za pomocą których mógłby stać się dzierżawcą Trakian na własną rękę, a jedyny jego fundusz stanowiła powierzona mu przez Z. G. summa 11,000 talarów z posagu przyszłej tegoż żony, jakkolwiek projektowane małżeństwo do skutku nie doszło.
Brak miejsca nie pozwala rozszerzać się nad szczegółami obrony pana Z. G ., obrona ta jednak, jakkolwiek do samego .końca nie odczytana, ogólne obudziła zajęcie. Pan N., przez swego obrońcę, w odparciu tak skargi wierzycieli, jako też i skargi Z. G ., odwoływał się głównie do jawności hipotecznej i dobrej wiary ze swojej strony. Pierwotny kontrakt dzierżawny, był objawiony w hypotece; nabywając zatém prawa z tego kontraktu w dobrej wierze, był zupełnie zasłonięty przez prawo. Występujący w powództwie wierzyciele, nie mieli podług jego zdania żadnego prawa zaskarżać kontrakt powyższy, gdyż nie pożyczali swych kapitałów na dobra, a należności ich sam właściciel bez ich wiedzy do wykazu hipotecznego wprowadził. Wyprowadzane przez Z. G. i jego obrońcę wnioski z listów N. i innych dokumentów, uważał za mylne, a niektóre wyrażenia, z których możnaby wyprowadzać wiadomość ze strony N. o pozorności pierwotnego kontraktu dzierżawnego usprawiedliwiał tém, że były ono omówieniem własnych twierdzeń Z. G ., o których prawdzie sam N. przekonany nie był. Traktował on bezpośrednio z Z. G ., jako mającym wpływ na brata, nie myślał jednak stać się pozornym dzierżawcą, czego dowodem było właśnie odrzucenie przedstawionego mu przez Z. G . projektu uwag w lutym 1870 r. Akt zatém z sierpnia 1870 r. zawarty został rzeczywiście a nie pozornie, dowodem czego wykonana w processie z J. G . przysięga.
Obrońca p. N . był zdania, że w tym punkcie zaszła powaga rzeczy osądzonej, która wiąże również i Z. G ., jako stanowiącego tęż sam ą osobę z bratem swym J. G. Dowodził daléj, że gospodarstwo w Trakianach prowadzone jest jak najlepiej; zaprzeczył zarzucanych przez wierzycieli czynów naruszenia substancyi dóbr, zgadzając się na proponowany w tym względzie dowód ze świadków; usprawiedliwiał kwitami, że zapłaceniem rat pożyczki Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, podatków skarbowych i składek gminnych uiścił z przewyżką całkowitą cenę dzierżawną za czas dzierżawy swojej; a wreszcie powstawał najmocniej przeciwko zasadzie, jakoby niepodzielnie z J. G. miał odpowiadać za cenę dzierżawną z całej dotychczasowej tenuty.
Trybunał, wyrokiem następnego dnia ogłoszonym, podzielając po większej części zasady w obronie p. N. przytoczone, wierzycieli i pana Z. G . z żądaniem uznania pozorności aktów z kwietnia 1866 i z sierpnia 1870 r., oraz z żądaniem rozwiązania tychże z powodu niedotrzymania warunków, niemniej ze wszystkiemi dalszemi żądaniami będącemi następstwem powyższych żądań oddalił. Uznał jedynie, że jeśli udowodnioném zostanie, iż p. N . prowadzi źle gospodarstwo, nie utrzymuje odpowiedniego inwentarza, oraz niszczy substancyę dóbr, kontrakt dzierżawy ulegnie rozwiązaniu z jego winy, a w celu sprawdzenia powyższych czynów przepisał badanie świadków.
***
Gazeta Sądowa Warszawska,  nr 10, rok I, 19 maja (7 czerwca) 1873 r.
(Artykuł nadesłany).
Uzupełnienie sprawozdania zamieszczonego w Nr. 4 Gazety Sądowej (st. 29 i 30) co do sprawy o symulacye aktów.
Sprawa wierzycieli hypotecznych dóbr Trakiany przeciw Sewerynowi Niesiołowskiemu. W pomienioném sprawozdaniu zamilczano o niektórych faktach i ważniejszych podstawach obrony wierzycieli, przez co nie może być jasnego poglądu na sprawę, i niemożna ocenić właściwie zasadności lub bezzasadności powództwa wierzycieli; wypada je zatém uwydatnić i treściwie uzupełnić, a mianowicie:
1. Głównie z akcyą występują wierzyciele, zagrożeni utratą swych kapitałów około 50,000 rsr. Z. G. wspiera tylko ich akcyą dowodami jakie ma w ręku.
2. Wzmiankowano w sprawozdaniu: ,,że N. powziął myśl podźwignięcia interesów Trakian, wzięciem dóbr w dzierżawę. Pytanie, jeżeli dla N. miał pozostać ten sam kontrakt, i ta sama cena, co mogło to pomódz Trakianom; owszem jeszcze gorzéj dla właściciela i wierzycieli, jak to widzimy dzisiaj.
3. Wzmiankuje się tamże o stratach z weksla na 11000 tal.; straty zaś te są urojone, jak to szczegółowo w głosie Z. G. wykazano.
4. Opuszczony w sprawozdaniu bardzo ważny fakt, że J. G. krótko przed kontraktem z r. 1870 ożenił się — że w chwili tego kontraktu były już pełne stodoły i zboża na 15,000 rsr. gotowego i usiewy oziemine zaprowadzone, a to wszystko J. oddał za weksel bez wartości.
5. Opuszczony także fakt, że było dziecko, i P. K. bez wiadomości Z. G. poszła za mąż,—i że po powrocie Z. G. z zagranicy, N. wpisał się do komparycyi subhastujących, i nawet przy przygotowawczém przysądzeniu złożył vadyum na imię żony, co się zwykle nigdy nie praktykuje.
6. Że przeciwko N. toczy się sprawa karna.
Obrona zaś wierzycieli nie polegała głównie na nizkości ceny dzierżawnej, ale na następujących opierała się zasadach:
a) Że wedle jurysprudencyi, symulacya udawadnia się domniemaniami, a okoliczności z których wyprowadzić można te domniemania, są takie:
Co do kontraktu z r. 1866.
1. Że zrobiony był w sam dzień wyemigrowania Z. G. -widocznie dla zasłonienia się od konfiskaty i wierzycieli przez lat 12.
2. Że zdziałany między rodzonemi braćmi.
3. Że sama osnowa aktu wykazuje, iż na prędce był uplanowany i ułożony, bez zwykłych warunków rzeczywistych dzierżaw długoletnich, tak dużego majątku.
4. Że jednocześnie zeznał akt wyprzedania się, również na imię brata, wszystkiego, prawie do koszuli, na 26,000 rsr. nie wziąwszy ani grosza, w chwili gdy wychodził już zagranicę, i nic z tego wszystkiego nie sprzedawszy innej osobie za gotowiznę.
5. Nizka cena dzierżawna, w stosunku wartości dóbr, skoro same towarzystwo daje pożyczkę pierwszą, na nie 33,000 rsr.
a zatém -widocznie że tylko pozornie robiono, i brat brata ustanowił plenipotentem.
Co do kontraktu z r. 1870.
6. Że Z. G. połączył się z domem ST. tak samo związkami krwi, był przyszłym zięciem i ojcem dziecka, przeto postanowiono firmę J., który solidarnie przyjął na siebie długi brata, i był szukany przez wierzycieli, przepisać na P. N. aby im przeszkodzić egzekucyą, i jak się wyraził szarpanie Trakian.
7. Że sam N. nie przeczy, iż przed zawarciem kontraktu z r. 1870, wiedział od Z. G. o pozorności praw J. i że J. był tylko jego plenipotentem, a tém samém: dobrą wiarą i jawnością hypoteczną, jaką prawo wymaga, zasłaniać się nie może.
8. Że gdyby nie te stosunki familijne i ślepe posłuszeństwo woli brata, J. zaraz po ożenieniu się nie oddałby pełne stodoły i najdrobniejsze nawet rzeczy, za świstek papieru bez żadnej wartości, jakim był weksel emigranta, nie pozostawiwszy sobie nawet jednego folwarku, choćby na chwilowe mieszkanie z żoną, któryż człowiek rozsądny przypuści aby to było na seryo, i prawdziwie robione. Taką łaskę, przyjąć Trakiany ze wszystkiém, nie dawszy prawie nic, ani jednemu, ani drugiemu, do rąk, toby łatwo można było dostać u krajowca, i jeszcze jakie 10,000 rsr. do ręki można było wtedy, i dziś jeszcze dostać czyste odstępne za taki kontrakt, i nie potrzebowali sprowadzać dzierżawcę z zagranicy.
9. Że N. taił się z kontraktem, robił go o mil kilkadziesiąt w Warszawie, mając tylko 4 mile do księgi hypotecznćj do Suwałk—obawiał się Suwałk, boby ostrzeżono J. aby zbyt mu niedowierzał.
10. Że sam N. w sprawach z J. w Sądzie Appel. i w Senacie mówił: że w kontrakcie z r. 1870 ma tylko Zabezpieczenie swoich funduszów, i chętnie się go zrzecze, jeżeli te forszusa mu zwrócą.
11. Że to co było w zarodzie, w związku pozorne; (kontrakt z r. 1866) nie mogło się zamienić następnie na rzeczywistość przez nową umowę z właścicielem za granicą, i o majątek będący pod sekwestrem, — co przyznaje N. w rocie przysięgi, którą teraz sobie normował.
Daléj dowodzili wierzyciele:
12. Że kontrakta długoletnie, jako przynoszące widoczną szkodę wierzycielom przy subhastacyi, z art. 1167 ulegają unieważnieniu; któż bowiem zapłaci co Trakiany istotnie warte, jeżeli on za 4,000 rsr. będzie jeszcze 6 lat je trzymać.
13. Że prawo skarżenia zmównych działań dłużnika i szkodliwych, służy wszystkim wierzycielom nietylko hypotecznym, dawniejszym, ale i prywatnym, témbardziéj, że to są długi rzeczywiste, i wcześniejsze, hypotekowane nawet -w księdze, wcześniéj od kontraktu z r. 1866.
W poparciu pozorności, powoływali się na szereg listów N. co do własnoręczności przyznanych, których kolej i związek między sobą z czasu przed i po kontrakcie, ze względu na znane stosunki i stanowiska osób, rozmyślne wystrzeganie się, i pisanie dwuznacznikami, jest dowód że N. wiedział o pozorności praw J. i że szło tylko o przepisanie firmy J. na N. dla zasłonięcia tego ostatniego od poszukiwań wierzycieli, którym solidarnie poręczył za brata swego Z. G. przyszłego zięcia N.
Daléj w odpowiedzi na obronę N. przytoczyli:
14. Ze tu nie ma powagi rzeczy osądzonej, bo wierzyciele do sprawy N. z J. nie wchodzili, o niej nie wiedzieli, —i tamta sprawa nie była na innych podstawach, słowem że tu nie zachodzą warunki wymagane art. 1351 do poczytania powagi rzeczy osądzonej,-nie było tu potrzeby opozycyi 3-go, bo tu jest główna skarga i przeciwko J. i przeciwko N. et Comp. o zmową na szkodę wierzycieli i symulacyą.
15. Że sam Senat w oddzielnéj sprawie subhastacyjnéj oddalił żądanie N. który chciał: aby wykreślić z warunków licytacyjnych, pozostawioną nabywcy dóbr możność skarżenia kontraktu N. — jakowa możność odnosi się właśnie do zarzutu pozorności,—okolicz- ności bowiem później nastąpić mogące, jak np. nieutrzymywanie inwentarzy i t. p., jest przecież i bez tego ogólną z prawa zasadą skarżenia dla każdego właściciela.
16. Następnie przedstawili wierzyciele, posiłkowo:
że N. nawet warunków i tych pozornych kontraktów nie wykonał, bo ani J. ani on nie zapłacili i téj pozornej ceny, że pod tym względem N. stanowi jedną osobę z J. G. pomimo późniejszego objęcia dóbr,—bo wedle teoryi N. iż on tylko za swój czas odpowiada, każdy niewypłatny dzierżawca, cedowałby z końcem roku swoje prawa drugiemu, drugi trzeciemu i t. d. a dzierżawa miałaby przepaść? co być nie może.
Pan N. nie był w tym razie nabywcą jakiego długu, wierzytelności hypotecznéj, ale tylko cessyonaryuszem prawa dzierżawy objawionego hypotecznie, ale zawisłego od wykonania warunków nieodłącznych od tego prawa; nabywa i obowiązki, — nie ma zwyczaju i obowiązku z prawa aby właściciel dóbr co rok zeległość dzierżawną hypotekował na prawie dzierżawy swego dzierżawcy w dziale III, by następny dzierżawca nie mógł się zasłaniać niewiadomością o zaległości dzierżawy—wiadomo zaś, że niepłacenie dzierżawy skutkuje rozwiązanie tego prawa.
N. korzystał już ze zbiorów z usiewów z r. 1870/71, zatém ewentualnie z dzierżawy za 4 lata t. j. z 16,000 rsr. powinien się wyliczyć, kwity zaś jego takiej cyfry nie przedstawiają— składa kwity jeszcze zr. 1869 t. j. z czasu kiedy nawet nie był jeszcze dzierżawcą.
Ewentualnie przedstawiono:
że źle gospodarzy, nie ma dotąd inwentarza, ile potrzeba na Trakiany, ile było wedle specyfikacyi w r. 1866, dowodem czego jest teraźniejszy akt zajęcia, — nie reperuje budowli, —zniszczył las i t. p.
Trybunał wedle nabywców, rozdzielił zasady wierzycieli i zasady Z. G. — co do zasad Z. G. mówi, że już pokrył te zarzuty, chociażby N. wiedział o pozorności kontraktu z r. 1866,— zaś co do wierzycieli uważał, że oni dowodami będącemi w ręku Gutta posługiwać się nie mogą, uznał nieistniejącą tu powagę rzeczy osądzonej, i w tym punkcie zarzuconéj symulacyi akcyą wierzycieli wprost oddalił.
To wywołało właśnie appellacyą wierzycieli, sprawa wkrótce będzie w sądzie apell., aby przed subhastacyą wiadomém było, czy jest kontrakt lub nie? a wierzyciele, czy sprawiedliwość prawa zdolna ochronić ich od skutków tak widocznej zmównéj symulacyi.
Tobołowski, Jeden z wierzycieli hypotecznych dóbr Trakiany.
Gazeta Sądowa Warszawska,  nr 17, rok I, 14(26) lipca 1873 r.
Sprawa wierzycieli dóbr Trakiany, Zygmunta i Jerzego G. przeciwko Sewerynowi N....
któréj opis, w ówczesnym jéj stanie, podaliśmy w nrze 4-ym Gazety Sądowej, wprowadzaną była w Sądzie Apellacyjnym w dniu 3 (15) lipca r. b. i czterech dniach następnych, wyrok zaś ogłoszony w niéj został w dniu 9 (21) t. m. i r. Sąd Apellacyjny wyrok Trybunału Cywilnego w Suwałkach w dniach 27 i 28 lutego (11 i 12 marca) 1873 r., wydany uchylił, dwa akta urzędowe przed rejentem Busockim w Suwałkach w dniu 12 (24) kwietnia 1866 r. pomiędzy Zygmuntem G. a Jerzym G. zawarte, pierwszy obejmujący w sobie kontrakt o dwunastoletnią dzierżawę dóbr Trakiany, drugi kontrakt kupna i sprzedaży ruchomości i inwentarzy na gruncie tych dóbr znajdujących się, jak niemniej akt w dniu 1 (13) sierpnia 1870 r. przed rejentem Kulikowskim w Warszawie zawarty, z mocy którego Seweryn N. nabył od Jerzego G. prawa z obu powyżej wymienionych kontraktów wypływające, za pozorne i nieszkodzące prawom wierzycieli dóbr Trakiany uznał; w następstwie tego exmissyę Seweryna N. z dóbr Trakiany nakazał; tegoż do zwrotu, komu należy, ruchomości i inwentarzy pozornie nabytych zobowiązał; wreszcie administracyę dóbr Trakiany postanowił, i administratorem jednego z wierzycieli rzeczonych dóbr zamianował, opatrując wyrok swój w tym tylko ostatnim punkcie rygorem tymczasowej egzekucyi za kaucyą.
Prawdopodobnie sprawa ta poddaną zostanie wkrótce pod rozpoznanie Rządzącego Senatu: nie omieszkamy podać czytelnikom naszym wiadomości o jéj ostatecznym wypadku.
Niestety, nie podano. Domyślamy się, że wierzyciele wygrali. A Zygmunt Gutt zmarł w wydzielonym mu folwarku Zygmuntowo w styczniu 1882 roku. Jerzy, który wyszedł na tej transakcji jak najgorzej, po procesie wyjechał z żoną i synkiem - moim dziadkiem- do Rosji, gdzie był przez szereg lat plenipotentem w dobrach hr. Lwa Tołstoja w Bogoduchowie. Tam też urodziły się siostry mojego dziadka. Ale do tej młodocianej trójki jeszcze wrócimy, bo byli oni bohaterami i głównymi aktorami następnego procesu - o spadek po ciotce Marii.
Na mapie z epoki.
Na dzisiejszej mapie - Trakienaj, Zigmantavas.

1 komentarz: